Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.
Mało w liturgii czytamy Księgę Kapłańską. Ta trzecia księga Pięcioksięgu zawiera dekrety o stosowaniu prawa Przymierza, ogłoszonego na Synaju. Jest to podręcznik liturgiczny, przeznaczony dla kapłańskiego plemienia Lewiego. Główną intencją tego zbioru praw było przypomnienie o tym, co kształtowało świadomość przynależności do jednego narodu, a mianowicie, że nie wyrządza się krzywdy swym braciom. Tak ukazane starotestamentowe pojęcie miłości było skutkiem religii ograniczonej do jednej przestrzeni i jednego narodu. Dopiero przyjście Jezusa otworzyło religię na wymiar powszechny i na każdego bez wyjątku człowieka.
Kolejny fragment czytanego Kazania na Górze jest tego konkretnym potwierdzeniem. Jezus miał świadomość, że przyszło mu żyć w społeczeństwie rozdzieranym przez niechęci i nienawiść. Jako posłany od Boga, Jezus nauczał, że czas już skończyć z wyrachowaną moralnością, ujętą w tysiące drobiazgowych przepisów, czego potwierdzeniem była między innymi Księga Kapłańska. Właśnie w niej mamy tzw. biblijne prawo odwetu, do którego nawiązuje Jezus w Ewangelii, a które w naszych oczach jest prawem okrutnym. W porównaniu jednak z podobnym prawodawstwem u innych narodów stanowiło ono wielki krok w kierunku zharmonizowania kodeksu prawa karnego w stosunku do bezprawia. W Starym Testamencie Prawo Mojżeszowe głosiło: „Oko za oko, ząb za ząb, życie za życie”, na zasadzie więc czystej sprawiedliwości wymierzano karę proporcjonalnie do popełnionej zbrodni. „Przez co kto grzeszy, przez to ponosi karę” (Mdr 11, 16). Karę tę stosowano wszędzie i w rozmaitej formie. Podstawą takiego postępowania była świadomość, że Prawo musi bronić ludzi przed bezprawiem, że niesprawiedliwy czyn musi być ukarany. W grę wchodziła więc kara, która dokładnie odpowiadała złemu czynowi, a nie zemsta, która nie uznawała miary w karze. Wymierzanie kary nie należało do poszkodowanej osoby. Tą sprawą zajmowała się wspólnota. Prawo to przez swój specyficzny charakter miało też swoje znaczenie. Z jednej strony pomyślane było jako przeciwuderzenie wobec popełnionego bezprawia, przy jednoczesnym ograniczeniu eskalacji tych uderzeń, z drugiej zaś strony miało na celu odstraszenie od niesprawiedliwych czynów.
Uczniów Jezusa winno cechować postępowanie oparte na zasadzie miłości nieprzyjaciół i na cierpliwości. Ponieważ ta zasada bardzo odbiegała od ogólnie przyjętego sposobu postępowania, dlatego Jezus zilustrował ją konkretnymi przykładami „nowej” sprawiedliwości. Pierwszy przykład to przypadek gwałtownej zniewagi; uderzenie w prawy policzek w środowisku żydowskim stanowiło szczególne zhańbienie. Ponieważ normalnie uderzenie prawą ręką musi trafić lewy policzek, chodzi tu o uderzenie odwrotną, zewnętrzną stroną ręki. Taki postępek prowadził do procesu sądowego i był surowo karany. Według nauki Jezusa, przeciwnikowi powinno się raczej nadstawić drugi policzek, by dać mu do zrozumienia, że jest się gotowym znieść dalszą zniewagę. Jest to dla niego zaskakująca, rozbrajająca reakcja, która chce zwyciężyć nie tyle jego samego, co jego złość i doprowadzić do pokojowego rozwiązania. Drugi przykład ukazuje nam pewien prawny spór. Ktoś kłóci się ze swoim kontrahentem o chiton ‑ długą suknię z rękawami, którą nosiło się bezpośrednio na ciele. W opisanym przypadku może tu chodzić o żądanie naprawy szkody lub o zastaw. Przeciwnikowi winno się wówczas oddać także i płaszcz. Ten nakaz uzyskuje cała swoją ostrość na tle Wj 22, 25, gdzie mowa o tym, że nie można zabierać w zastaw płaszcza biednemu, dla którego stanowił on przykrycie w czasie nocnego spoczynku. Trzeci przykład, o konfrontacji z przymusem, należy rozumieć w kontekście obecności wojsk rzymskich w kraju. Wojsko wywierało nacisk na osoby cywilne poprzez wymuszanie na nich odrabiania pańszczyzny, która przybierała formę przymusowej służby frontowej, towarzyszenia maszerującym żołnierzom czy urzędnikom często w charakterze zwierzęcia pociągowego. Nierzadko prawo to było nadużywane dla prywatnych celów. Taki przypadek mógł mieć i tutaj miejsce. Inną możliwością jest tutaj judaistyczny zwyczaj towarzyszenia podróżnym, który obowiązywał ze względu na zagrażające w czasie podróży niebezpieczeństwo. Jeśli tego obowiązku nie dopilnowano, a zdarzył się wypadek, odpowiedzialność za to spadała na wspólnotę, w której granicach się zdarzył.
Na pierwszy plan wysuwają się nie silni, używający przemocy, lecz proszący. Jeden prosi o materialną pomoc, drugi chce coś pożyczyć. I w tym przypadku Jezus zaleca postawę pełną wyrozumiałej miłości i serce szeroko otwarte na potrzeby drugich zwłaszcza, że Prawo starotestamentalne zachęcało do bezinteresowności wobec potrzebujących (por. Kpł 25, 37; Pwt 15, 8; 23, 20; Wj 22, 25)
Starotestamentalne prawo odwetu miało na celu utrzymać w moralnej karności „naród twardego karku”. Było ono raczej prawem cywilnym i opierało się głównie na zasadzie sprawiedliwości. Wydaje się, że Chrystus, poprzez wygłoszenie zasady „Nie stawiajcie oporu złemu”, nie zamierzał wprost znosić tego prawa. Chciał raczej wskazać na jego niedoskonałości oraz niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą tak dla jednostki jak i społeczeństwa. Chrystus nie zamierza występować przeciwko wszelkim karom państwowym czy cywilnym, co w konsekwencji mogłoby prowadzić do chaosu publicznego i nieporządku. Zwraca jednak uwagę na to, aby Jego uczniowie już w swoim sercu przełamywali złe nastawienie w stosunku do kogokolwiek. Tym, którzy są w stanie pojąć naukę Ewangelii, Chrystus ukazuje nowy ideał: zła nie należy przezwyciężać złem, nawet na zasadzie sprawiedliwości, ale przede wszystkim miłością, jak to sam ukazał swoim życiem i śmiercią.
Gdy Jezus mówił o miłości nieprzyjaciół: „Będziesz miłował swego bliźniego”, nawiązał do Kpł 19, 18 z tym, że opuścił słowa: „jak siebie samego”. Inaczej ma się sprawa z drugą częścią wiersza (43b): „a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził”, która w Starym Testamencie wcale nie ma odpowiednika. Nie jest tam nigdzie napisane, że należy nienawidzieć nieprzyjaciół. Podobnie i pisma rabinackie nie zawierają takiego nakazu. Nie ma również dowodu na to, aby wiersz ten swoje pochodzenie czerpał z Qumran choć tam spotykamy jeden raz wzmiankę o nienawiści wszystkich synów ciemności, czyli tych wszystkich, którzy nie należeli do wspólnoty (1QS 1, 9nn). Wers ten stanowi prawdopodobnie popularną zasadę, według której, za czasów Pana Jezusa, układał swój stosunek do przyjaciół i wrogów nie tylko przeciętny Izraelita, ale w ogóle człowiek Wschodu.
Chrystus udoskonalił starotestamentalne przykazanie miłości przez to, że nadał mu charakter uniwersalny. Chrześcijanin od tej chwili zobowiązany jest miłować każdego człowieka, bez względu na jakiekolwiek dzielące ludzi różnice. Nie można zaprzeczyć, że już w Starym Testamencie wiele tekstów biblijnych propagowało miłość nieprzyjaciół. Niemniej jednak nakaz ten odnoszono raczej do wrogów osobistych wewnątrz wspólnoty Izraela, inni nie będący Izraelitami nie byli objęci jego zakresem. Ponadto wziąwszy pod uwagę znaczną ilość tekstów nawołujących do zemsty, odwetu, trzeba przyznać, że te niepokaźne teksty, zachęcające do miłości wrogów, nie mogły odegrać w życiu ludzi Starego Testamentu znaczącej roli.
Doskonałość, do której zostaje wezwany uczeń Chrystusa nie polega na skrupulatnym przestrzeganiu Prawa, jak w tradycji żydowskiej. Wezwanie do bycia doskonałym jest jednocześnie darem i zadaniem dla tych, którzy posłuchali definitywnej i pełnej autorytetu woli Bożej danej przez Jezusa w Kazaniu na Górze i poszli by ją wypełniać. Doskonałość polega na całkowitym oddaniu się Bogu, urzeczywistnianym poprzez aktywną i powszechną miłość, która staje się możliwą do realizowania od chwili spotkania z Chrystusem.
Modelem, na którym ma się obecnie wzorować wszelka miłość jest sam Bóg. Słyszeliśmy słowa Jezusa: „Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski”. Jeżeli doskonałość Boga uzewnętrznia się poprzez miłość do wszystkich ludzi (Mt 5, 45), to podobnie powinno być z doskonałością człowieka. Doskonałość w znaczeniu biblijnym, wyraża ideę całkowitej przynależności do Boga i wyklucza wszelką połowiczność tak w stosunku do Boga jak i do człowieka. Poprzez taką całkowitą i niepodzielną miłość otwiera się przed człowiekiem możliwość, aby stać się dzieckiem Bożym (Mt 5, 45) i tym samym jak najbardziej upodobnić się do Boga.
Zakończymy naszą refleksję nawiązaniem do przeczytanego fragmentu Pierwszego Listu do Koryntian. Napomnienie Apostoła Narodów, aby nie oszukiwać siebie samego, jest zawsze aktualne. Łatwo bowiem można ulec fascynacji atrakcyjnych poglądów lub pozornie naukowej argumentacji. Przykładów tego typu mamy bardzo wiele. Wciągają one tych, którzy szukają czegoś oryginalnego w mądrości chrześcijańskiej. Zwodzeniem siebie są także wszelkie próby interpretacji i „korekty” prawd objawionych w oparciu o przesłanki rozumowe. Paweł stwierdza, że to wszystko jest przed Bogiem zupełną głupotą.
Innym aspektem oszukiwania siebie jest przywiązywanie się do ludzi, którzy cieszą się autorytetem i są uważani za wzorce osobowe. Chrześcijanin jest wolny. Wszystko do niego należy pod warunkiem jednak, że „nie chlubi się ludźmi”, nie szuka u ludzi i w świecie samowystarczalności, nie będzie pewny siebie. Stwierdzenie, że „wszystko jest wasze”, wyklucza ograniczanie się do głosicieli Ewangelii, nauczycieli i przywódców we wspólnocie kościelnej. Przywiązywanie się do nich jest bezsensowne. Dziś bardzo modne jest wskazywanie różnych idoli, którzy narzucają model życia i postępowania. Jedynym wzorcem osobowym dla chrześcijanina pozostaje zawsze Chrystus. Paweł wyraźnie przypomina: „wy jesteście Chrystusa”. Dlatego „niech nikt nie chlubi się ludźmi”. Pamiętajmy, że jesteśmy Chrystusa, nawet gdy Jego nauka jest tak radykalna, jak ta z dzisiejszej Ewangelii.