W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział:”Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”.
Liturgia Słowa trzeciej niedzieli przygotowania paschalnego (Wielkiego Postu) koncentruje naszą uwagę wokół tematu „NAWRÓCENIE”, który w sposób szczególny wypływa z Ewangelii, lecz znajduje swoje uzupełnienie w 1Kor 10. Wszystko zaś staje się zwykłą konsekwencją tego, o czym słyszeliśmy w czytaniu z Księgi Wyjścia.
Tekst ewangeliczny zapoznaje nas z elementem tradycji właściwej tylko św. Łukaszowi i stanowi z punktu widzenia literackiego, coś w rodzaju tryptyku dydaktycznego: dwa pierwsze obrazy nawiązują do wydarzeń historycznych, które pozwalają Chrystusowi wyakcentować konieczność NAWRÓCENIA; obraz trzeci natomiast – przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym podkreśla, iż nawrócenie jest dla każdego kwestią życia lub śmierci. Oryginalność dwóch pierwszych obrazów polega na tym, że są one nawiązaniem do wydarzeń, które były wszystkim znane, o których wszyscy mówili. Jezus skorzystał z tego, co dziś nazywamy chwytem kaznodziejskim: nawiązał do tego, czym faktycznie ludzie żyli, o czym mówili. Wszystko to, aby bardziej zaciekawić słuchaczy.
Oto ludzie donieśli Jezusowi o tym, że gromada Galilejczyków, przybyłych na święto Paschy do Jerozolimy (zgodnie z nakazem Prawa Mojżeszowego) została zabita przez wojsko rzymskie na placu świątynnym na wyraźny rozkaz Piłata, tak iż ich krew zmieszała się z krwią zwierząt ofiarnych. To wydarzenie było szeroko i różnie interpretowane i komentowane przez ówczesnych ludzi. Z pytania Chrystusa, wynika, że rzeczywiście podejrzewano Galilejczyków o wielkie grzechy, a więc spotkała ich słuszna kara Boża. To traktowanie przez Żydów nieszczęścia jako kary za grzechy znajduje w dużej mierze uzasadnienie w księgach Starego Testamentu. Jezus jednak w swym nauczaniu nie podzielał jednostronnego i uproszczonego rozwiązywania problemu cierpienia jako kary za grzechy. Jezus, dystansując się od ogólnej, obiegowej opinii i wykorzystał okazję zabicia Galilejczyków jako przestrogę dla wszystkich. Ogłosił powszechny sąd Boga, który dosięgnie wszystkich. Jezus skierował więc ostrzeżenie: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie”.
Aby uczynić bardziej naglącym wezwanie do nawrócenia Jezus odwołał się również do tragedii, która miała miejsce w pobliżu sadzawki Siloe, gdzie zginęło aż 18 osób pod gruzami wieży obronnej, która się zawaliła. I na to wydarzenie obiegowa opinia, reakcja ludzi była podobna, czyli: ci musieli surowo zawinić, zgrzeszyć, jeżeli Bóg im wymierzył taką karę. Jezus i w tym przypadku zdecydowanie odrzucił takie odczytywanie i taką interpretację zdarzeń – znaków. W Jego pojęciu podobne niebezpieczeństwo grozi wszystkim ludziom, dopóki żyją w grzechu. Dlatego ponownie wypowiedział krótkie, ale jakże wymowne wezwanie do nawrócenia: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie”.
Do tych dwóch obrazów Łukasz dołącza trzeci. Jezus opowiada przypowieść o drzewie figowym, które nie chce owocować. Powinno się je wyciąć, gdyż wyjaławia tylko ziemię. Lecz na prośbę ogrodnika drzewu daje się ostatnią szansę: „może wyda owoc. A jeśli nie w przyszłości możesz je wyciąć.”
Cała przypowieść musi być interpretowana w świetle wyraźnych wezwań do nawrócenia. Jezus wezwał swoich słuchaczy do nawrócenia, jeśli nie chcą być potępieni. W przypowieści powiedział, że Bóg każdemu daje odpowiedni okres czasu na wydanie owoców nawrócenia. Otóż drzewo figowe ma prawo istnieć tylko wtedy, kiedy wydaje owoce. Przypowieść kończy się zapewnieniem ogrodnika, że uczyni wszystko, aby drzewo miało możliwość wydania owocu w następnym okresie owocowania.
Warto w tym miejscu zauważyć, że jeśli chodzi o nieurodzajne drzewo figowe, to nie zostało ono przeklęte, iż przypowieść nie stwierdza jednoznacznie, że po tej ostatniej szansie możliwości owocowania wyczerpie się cierpliwość Boga, że nie da już Bóg żadnej szansy. Przypowieść nie ma na celu wskazać „granic” miłosierdzia Bożego, lecz chce zwrócić uwagę na to, że Bóg w swojej dobroci daje każdemu wystarczająco czasu na przyjęcie wezwania do nawrócenia. Bóg choć się nie zasłużyło daje łaskę.
W przeczytanym fragmencie Pierwszego Listu do Koryntian św. Paweł dokonuje przeglądu łask, jakich doznali Izraelici na pustyni. Przypomina „wielkie dzieła Boga wobec Izraela”: przejście przez Morze Czerwone, karmienie manną na pustyni, picie wody ze skały, wodę, która według tradycji towarzyszyła im w drodze przez pustynię. Lecz cały ten opis ma być dla chrześcijan pouczeniem i ostrzeżeniem: lud okazał się niewdzięczny, wzdychał do rozkoszy pozostawionych w Egipcie, uległ pokusie rozpusty, szemrał przeciwko Bogu. Dlatego też większość z nich z powodu kary Bożej nie osiągnęła obiecanego celu wędrówki. Kościół, dla którego ma to być ostrzeżeniem, nie powinien się czuć bardziej bezpiecznie. To, co przydarzyło się Izraelowi na pustyni może przydarzyć się ludowi Nowego Przymierza. Mimo całej gamy starań i przywilejów Izrael pozostał niepłodnym drzewem. Napisał św. Paweł: „Wszystko to zostało spisane ku pouczeniu nas.” Apostoł Narodów uświadamia Koryntianom, że życie chrześcijańskie jest też wyjściem, w czasie, którego Bóg odnawia swe wielkie dzieła. Chrzest – to coś więcej niż przejście przez Morze Czerwone, Eucharystia – to nie tylko manna czy woda ze skały. Ale tak jak w przypadku Izraelitów na pustyni może i chrześcijanom obdarowanym przez Boga grozić niebezpieczeństwo sprzeniewierzenia się Bogu. Szczególnie poprzez lekceważenie darów Bożych, Jego sakramentów. Koryntianie na przykład przyjmowali sakramenty bez zrozumienia, w jakim stopniu te znaki prowadzą do zaangażowania się w życie prawdziwie chrześcijańskie.
Prawie jakby na przekór temu wszystkiemu, czytanie z Księgi Wyjścia przynosi opis gorejącego krzewu oraz opowieść biblijną o wybraniu Mojżesza, który ma przekazać ludowi imię Boga „JESTEM, KTÓRY JESTEM” jako imię wybawcy. To mistyczne przeżycie Mojżesza u stóp góry Horeb na Synaju w pewien sposób zadecydowało o losie Izraela. Sens opisu jest przejrzysty. Krzew, który płonął, lecz się nie spalał, był wyraźnym znakiem, że Bóg chciał rozmawiać z Mojżeszem. Znowu inicjatywa pochodziła od Boga, a Mojżesz miał stać się tylko narzędziem Jego zbawczego działania. Bóg zawołał Mojżesza po imieniu. Następujące po tym gesty, które podjął Mojżesz (zdjęcie sandałów, zbliżenie się), bezpośrednio przygotowały go na spotkanie z Bogiem, który objawił się nie jako jakiś nieznany Bóg, ale jako Bóg ojców, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba. Bóg wkroczył w historię świętą, która miała już poza sobą ważne etapy. Bóg w przedstawionym opisie jest Bogiem, który widzi, słyszy, który zna ciężki los swojego ludu. I w takiej sytuacji Bóg postanowił wyrwać swój naród z jarzma egipskiego i wprowadzić do ziemi żyznej, przestronnej, opływającej w mleko i w miód. Bóg więc wkroczył w pełną cierpień historię, aby poniżonemu ludowi dać przystęp do siebie.
Oto kolejny tydzień Wielkopostnej drogi przed nami. Źle by było, gdybyśmy byli całkowicie z siebie zadowoleni, syci. Pewni siebie. Źle też, gdybyśmy mieli świadomość przegranej. Póki żyjemy, wszystko jest jeszcze przed nami. Życie więc to wielka szansa. Prawdziwe nawrócenie oznacza także mieć nadzieję.
Wielki Post to czas, w którym musimy sobie uświadomić, że w każdym z nas są jeszcze nie wyzyskane zasoby energii i sił duchowych. Trzeba je uruchomić. Gdzieś w głębi naszego wnętrza kryją się bardzo szczere i dobre pragnienia. Dzisiejsza Liturgia Słowa wzywa nas, abyśmy nie dopuścili do tego, aby to wszystko pozostało w sferze pragnień, marzeń, chcenia. Chrystus wzywa do nawrócenia, czyli do wyzwolenia tkwiącej w nas siły twórczej, aby pełniej i całkowicie żyć dla innych. Takiego nawrócenia potrzebujemy.
Figa korzystająca od lat z ziemi, słońca, deszczu i pracy ogrodnika, a nie przynosząca owoców, jest obrazem wielu z nas. My również otrzymujemy od Boga przez pośrednictwo ludzi wiele dóbr i środków do rozwoju, do wzrastania. Niestety, wielu z nas, podobnie jak i figa, nie przynosi spodziewanych owoców. Zróbmy wszystko, aby unikać jak zarazy pasożytniczego życia, unikajmy grzechów zaniedbania i straconych możliwości.
W przypowieści ogrodnik mówi do właściciela nieurodzajnego drzewa figowego: „Panie, jeszcze ten rok pozostaw je, ja je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (13, 8). Zróbmy wszystko w naszym życiu, abyśmy nie byli adresatami tych strasznych słów: „Już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” (13, 7) Potraktujmy tegoroczny Wielki Post jako ów rok, w którym On czeka, że przyniesiemy owoce żyjąc zgodnie z Jego poleceniami, żyjąc dla innych.