Komentarz do Słowa Bożego 17 Niedziela
XVII NIEDZIELA ZWYKŁA
1 Krl 3, 5.7-12; Ps 119; Rz 8, 28-30;
Mt 13, 44-52
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak jest. A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.
Liturgia Słowa przypomina najpierw historię, zapisaną w Pierwszej Księdze Królewskiej, która mówi o tym, że zaraz po objęciu przez młodego Salomona władzy królewskiej udał się on do Gibeonu – tam bowiem przechowywano pochodzący z czasów Mojżesza Namiot Przymierza i stary ołtarz całopalenia. Tam miał widzenie w nocy i słyszał głos Boży. Bóg zapewnił go, że o co tylko poprosi, to mu tego udzieli. Przez tę zachętę postanowił poznać, kim jest Salomon.
Modlitwę swoją zaczął Salomon od przedstawienia swego ciężkiego zadania – rządzenia krajem po królu Dawidzie; rządzenia narodem izraelskim, tak skorym do kłótni i buntów. Do spełnienia takiego zadania potrzebna była Salomonowi pomoc Boża, aby mógł sprawiedliwie sądzić i rozróżniać między dobrem a złym. Salomon mógł rzeczywiście przedstawić wiele próśb, nawet bardzo wzniosłych religijnie. Jednakże nie byłyby to prośby stosowne do sytuacji, w której król się znajdował. Salomon miał pokorę, szczerość i odwagę prosząc o to, co mu było konieczne, aby żyć według Boga w swojej konkretnej sytuacji historycznej. Poprosił mianowicie Boga tylko o jedno: o „serce słuchające” (1Krl 3, 9). I spodobała się Bogu Salomonowa modlitwa. Salomon poprosił o „serce słuchające”, a bardziej dosłownie o „serce, które by słuchało”. Pan, jednak dał Salomonowi o wiele więcej niż prosił. Hojność boska nie da się prześcignąć królewskiej bezinteresowności.
Modlitwa Salomona jest i dziś dla każdego z nas bardzo aktualna. Zanim pochylimy się nad kolejną Jezusową nauką w przypowieściach, poprośmy Boga o „serce słuchające”, o serce zdolne do słuchania, kiedy On mówi.
Przypowieści ewangeliczne jako teksty narracyjne są uprzywilejowaną formą przekazu Dobrej Nowiny. Nauczanie w przypowieściach stało się swoistą Jezusową metodą pedagogiczną skierowaną do dużych (tłum) i małych (uczniowie) grup, odpowiednią do pobudzenia uwagi i zainteresowania słuchaczy. Posługując się prostymi obrazami zaczerpniętymi wprost z realiów życia i działalności autora i interpretatora przypowieści – Mistrza z Nazaretu, przekazują uniwersalną prawdę o królestwie Bożym: o jego założeniu, dynamice rozwoju, wyzwaniach i trudnościach z nim związanych, aż po wezwanie do czujności wobec zapowiedzi ponownego Jego nadejścia. Królestwo Boże poprzez szatę przypowieści ukazało się nam jako wartość dana i zarazem zadana. Zarówno tłumy słuchające Jezusa ongiś w Palestynie, jak wielojęzyczne rzesze słuchaczy katechezy Apostołów wraz z pierwszymi czytelnikami pisanych Ewangelii, dowiadywały się o Bożym królestwie jako darze, wobec którego koniecznie trzeba zająć osobiste stanowisko: przyjąć je z wdzięcznością lub odrzucić.
Oto, zostały nam przypomniane trzy króciutkie przypowieści, którymi Jezus kończy swoją mowę na temat tajemnicy królestwa niebieskiego: podobne jest ono do skarbu ukrytego w roli; do kupca, który odnalazł perłę o znacznej wartości; oraz do sieci zarzuconej w morze, która łowi mnóstwo ryb. Na co szczególnie Jezus kieruje naszą uwagę? Czy na wartość skarbu, perły? Na fakt, że skarb był ukryty? Czy może na konieczność znalezienia perły? Na ofiary, na które należy przystać, aby nabyć skarb lub perłę? Czy na konieczność daru z siebie, daru bez reszty?
Królestwo Boże jest rzeczywistością tak bardzo cenną i zachwycającą, że warto dla niego sprzedać „z radością” wszystko, co posiadamy, aby tylko móc je osiągnąć. Ono jest prawdziwym i jedynym skarbem. I dlatego wymaga tego wszystkiego, co człowiek może dać, aby je zdobyć, począwszy od sprytu związanego z „ukryciem go” po to, aby nikt inny go nie mógł znaleźć, aż po wyprzedanie wszystkiego, co się posiada, aby móc właśnie na nie postawić wszystko. Te dwie przypowieści pragną jednak zwrócić uwagę na jeszcze inną rzecz, a mianowicie na samą decyzję, którą podejmują ci ludzie, kupiec i rolnik, aby sprzedać wszystko, co posiadali, aby tylko zdobyć to, co odkryli czy znaleźli.
Podobnie każdy z nas musi się nawrócić, aby znaleźć, odkryć i poznać osobę Jezusa Chrystusa. On jest naszą cenną perłą, Zbawcą świata. Kiedy kupiec (Mt 13, 45-46) znalazł drogocenną perłę, podjął ważną i znamienną decyzję. Postanowił sprzedać wszystko co posiadał i kupić ową perłę. Kupiec „sprzedaje wszystko”. Tak więc zdaje sobie sprawę z wartości drogocennej perły, którą uzyskał, jak również, zdaje sobie sprawę z drugorzędnej wartości wszystkiego co posiadał. Nie zaprzeczył właściwej wartości tych pozostałych rzeczy, lecz po prostu zrozumiał, że ich wartość jest względna. Widzimy tutaj kluczowy problem: jeśli ktoś odkrywa coś bardzo cennego, staje się to jego zainteresowaniem, a posiadanie tego, staje się jego głównym celem. Również w podobnej przypowieści o ukrytym skarbie w polu, główny bohater jest „pełen radości”, kiedy odkrywa skarb, który odmienia jego życie. Królestwo Boże raz odkryte i docenione, fascynuje i jest dla nas pociągające. Zdajemy sobie sprawę, iż nie możemy go „kupić” w celu ponownej sprzedaży. Nie możemy również tą perłą spekulować, raz ją zakupiwszy. Odkryliśmy tę jedną rzecz, która spełnia wszystkie nasze oczekiwania i daje nam sens życia. „Bo gdzie skarb twój, tam i serce twoje”. Jak dobrze Jezus zna ludzkie serca!
W ostatniej przypowieści o sieci mówił Jezus o czasach ostatecznych, kiedy to ludzie dobrzy zostaną oddzieleni od złych. Wynika z niej, że dobrzy i źli będą współistnieli w królestwie (czyli w Kościele i wspólnocie wiary) aż do momentu ostatecznego rozdzielenia. Choć wierzący trudzą się dla królestwa, ostateczne jednak rozdzielenie sprawiedliwych i złych będzie należeć do Boga (którego w przypowieści symbolizują aniołowie). Czyniący zło zostaną osądzeni i doświadczą palącego ognia potępienia (Mt 13, 49-50).
Przytoczone przez Mateusza słowa Jezusa o ojcu rodziny, „który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13, 52), podsumowują naukę zawartą w przypowieściach o królestwie. „Rzeczy nowe i stare” (Mt 13, 52) można rozumieć jako symbol nowego i starego przymierza. Ojciec rodziny właściwie ocenia wartość swoich skarbów zarówno nowych, jak i starych. Podobnie uczony w Piśmie (a więc człowiek wykształcony w sprawach duchowych) powinien właściwie oceniać wartość nauki zarówno nowego, jak i starego przymierza. Jezus nie przyszedł znieść, ale wypełnić Prawo i Proroków (Mt 5, 17).
Wezwani jesteśmy do tego, aby stawać się uczniami jego królestwa. Jedynie w taki sposób będziemy mogli stać się mądrymi gospodarzami tego domu, którzy umieją korzystać z wszystkiego, z „rzeczy starych i nowych”, aby nasze życie było piękne i owocne.
„Zrozumieliście to wszystko?”, pyta Jezus (Mt 13, 51). Uczniowie odpowiedzieli Mu: „Tak”. Ten, kto mówi „tak”, a przez to pokazuje, że zrozumiał, że musi poświęcić wszystko, aby zdobyć królestwo niebieskie, jest prawdziwym uczniem Chrystusa. Dzisiaj Jezus pyta i nas: „Zrozumieliście to wszystko?” Czy możemy odpowiedzieć „tak” na Jego pytanie? Jeżeli możemy, to czynimy też wszystko, co potrafimy, aby tę świadomość zastosować w praktyce? Czy czynimy tak natychmiast? Życie jest krótkie. Chodzi o to, by wyruszyć teraz i być gotowym na wszelkie ofiary, aby tylko zdobyć Chrystusa. Kiedy wiemy, że królestwo niebieskie urzeczywistniło się w Jezusie, to staje się konkretne. Tym skarbem, tą drogocenną perłą jest Jezus. Właściwie jest jedynym skarbem, jedyną perłą. Nie szukać Jezusa jest więc zaniedbaniem tego, co najistotniejsze w życiu, czynieniem życia czymś bezsensownym i absurdalnym.
Jezus podkreślił ogromną radość u tych, którzy odnaleźli skarb albo perłę. Wszyscy, którzy odnaleźli ten skarb, którym jest Jezus, mogą mówić o takiej radości. Jednak warunkiem jest to, że angażujemy się całkowicie. Tak jak uczynił to św. Paweł, gdy spotkał Zmartwychwstałego Pana pod Damaszkiem. Św. Paweł odrzucił zdecydowanie to wszystko, co mu przeszkadzało w osiągnięciu Chrystusa! „Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci.” Paweł mógł chlubić się tylko z poznania Jezusa Chrystusa. Chrystus stał się dla niego tą jedyną wartością, która liczyła się w życiu Apostoła. Zachował się on tutaj jak ewangeliczny poszukiwacz pereł znalazł jedną, najcenniejszą perłę i dla niej gotów był poświęcić wszystko inne. Poznanie Chrystusa – to stanowiło priorytet życia św. Pawła (jedyne co ma dla Niego jakiekolwiek znaczenie, jedyny powód do chluby). Tylko Chrystus się liczy. Tylko ON jest ważny: ON JEDEN JEDYNY – CHRYSTUS JEZUS, PAN, KYRIOS!
ks. dr Ryszard Kempiak sdb