Wyniki wyszukiwania dla:

Komentarz do Słowa Bożego 23 niedziela

XXIII NIEDZIELA ZWYKŁA

Iz 35, 4-7a; Ps 146; Jk 2, 1-15; 

Mk 7, 31-37

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: „Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.

            Nasz Bóg nie jest ani Bogiem przeszłości, ani Bogiem przegranej. Jest On „Tym, który przybędzie.” A przybędzie, aby przemienić trudne, beznadziejne położenie człowieka i świata. Ani zło, ani śmierć nie będą miały ostatniego słowa. Jakże w tym względzie wymowne są słowa proroka Izajasz: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg… On sam przychodzi, by zbawić was” (Iz 35, 4).

Przyszedł na świat Jezus Chrystus, aby stać się urzeczywistnieniem wszystkich Bożych planów. W Nim, o czym świadczą Ewangelie, wypełniły się wszystkie Boże obietnice. Dzięki Jezusowi, „oczy niewidomych już przejrzały, uszy głuchych już się otworzyły, a język niemych zakrzyczał z radości” (zob. Iz 35, 5). Kiedy Jezus uzdrowił głuchoniemego, Jego uczniowie zdumiewali się (Mk 7, 37) nie tylko samym cudem, ale tym, że oto stali się świadkami wypełnienia Bożych obietnic o Mesjaszu, który zapoczątkuje królestwo Boże na ziemi!

Ewangelista Marek przedstawia nam opowiadanie o uzdrowieniu głuchoniemego. Jest to przedostatni cud pierwszej części Ewangelii i trzeci od końca w ogóle. Następują po nim tylko dwa uzdrowienia ze ślepoty. Jak zawsze, Ewangelista nie kładzie nacisku na fakt cudownego uzdrowienia, ale chce przede wszystkim – to jest stałym jego zamierzeniem – objawić kim jest Jezus. Z ewangelicznego przekazu wyłania się Ktoś, kto jest całkowicie otwartym dla drugich. Nic Go tak nie charakteryzuje, jak Jego otwarcie dla wszystkich bez wyjątku. Czuł się wszędzie dobrze i czynił dobro wokół siebie, kiedy przemierzał palestyńską ziemię, tereny, gdzie zamieszkiwali Żydzi, a także poganie. Najczęściej wielkie rzeczy dokonywały się „na boku, osobno od tłumu”. Dokonywane przez Jezusa cuda nie miały bowiem być spektakularnymi gestami. Jezus nie chciał „robić wrażenia”, zbierać oklasków. Nie dał się zarazić chorobą popularności. To, co Jezus dokonywał wymagało też całkiem wyraźnie pewnej intymności tła. Były sprawy, które należało chronić przed wmieszaniem się tłumu.

Tak stało się właśnie wtedy, gdy przemierzał pogańskie „posiadłości Dekapolu”. Przyprowadzono do Jezusa człowieka głuchoniemego, czyli kogoś, kto nie tyle był niemy, co miał trudności z wyrażaniem się, nie potrafił dobrze wymawiać słów. Taki właśnie człowiek został przyprowadzony do Jezusa. On sam jakby nie był całą sprawą zainteresowany; nie decydował nawet tam, gdzie chodziło o niego samego. Także pod tym względem był jakby głuchy i niemy: to inni prosili Jezusa. Prośba innych jest pierwszym pośrednictwem wiary. Głuchy nie miał możliwości, aby Jezusa prosić. O co prosili? By zechciał go dotknąć, a dosłownie, „położyć ręce”. Tym, którzy przyprowadzili tego nieszczęśliwego człowieka, chodziło o dotknięcie uzdrawiające, przekazujące siłę. Mamy przed Bogiem wielką odpowiedzialność za wszystkich ludzi, którzy są jeszcze głusi.

Co uczynił Jezus? W czasie spotkania z głuchoniemym, jakby powtarzał gesty, których dokonywali starożytni uzdrowiciele. Ślinie np. powszechnie przypisywano własności terapeutyczne. Niektórzy widzą w tym opisie pewne rysy pierwotnej liturgii chrzcielnej. Zastosowana technika, nieco prymitywna, zostaje przemieniona przez przywołanie pomocy Boga. Jezus „spojrzał w niebo”, modlił się do Ojca. Samo „westchnienie” Jezusa (7, 34), to konkretny wyraz Jego głębokiego i intensywnego uczestnictwa w ludzkiej biedzie, która w tym człowieku objawiła się szczególnie dramatycznie. Potem Jezus powiedział: „Effata”. Jest to jedno, jedyne słowo, które św. Marek zechciał przepisać w aramejskim brzmieniu. Streszcza ono misję i nauczanie Jezusa: „Effatha! Otwórz się!” „Effata! Otwórz się!”: to nie było jakieś miłe słowo, to był rozkaz. W wymiarze symbolicznym formuła ta mogła wyrażać pragnienie Jezusa, aby również poganie otworzyli się na radosną wieść.

Ewangeliczna opowieść o uzdrowieniu głuchoniemego pokazuje nam, jak głęboko Jezus troszczył się nawet o fizyczne słabości. Jest jednak w tej opowieści coś więcej. Uzdrowienie człowieka z jego cielesnej choroby jest znakiem duchowego uzdrowienia, jakie Jezus pragnie ofiarować każdemu z nas. Skoro Jezus pragnie, aby głuche uszy się otworzyły, o ileż bardziej chce, aby ogłuchłe serca usłyszały Jego głos!

Jezusowe „Effata!” to coś więcej niż wezwanie rzucone głuchoniememu: był to cud przez Niego dokonany. Otworzył nas dla Boga i dla drugich. Jezus chce, aby Jego uczeń był otwarty, aby był zarazem odbiorcą i przekazicielem słowa Bożego. Trzeba mieć „ucho otwarte”, aby słuchać, ale trzeba mieć również „język rozwiązany”, aby nie pozostać niemym, gdy przyjdzie zaświadczyć o swej wierze. Przy naszym chrzcie został nam dany ten nakaz: „Effatha! Otwórz się!” Jest to nakaz, ale przede wszystkim jest to łaska.

Nie zadowalajmy się jedynie częściowym słyszeniem! Nie przystawajmy na częściowym uwolnieniu się od grzechu. Poprośmy Pana o otwarcie naszych uszu, byśmy mogli Go usłyszeć, o otwarcie naszych oczu, abyśmy Go zobaczyć, o przywrócenie mowy, abyśmy mogli głosić Jego dobroć. Prośmy Go, aby nas odnowił – na duchu, umyśle i ciele – do życia, jakiego zawsze dla nas pragnął. Obiecał bowiem, że ktokolwiek poprosi z wiarą, otrzyma (Mk 11, 24). Bóg uczyni to, co obiecał!

List św. Jakuba, którego fragment przeczytaliśmy, doskonale przedstawia nasze odruchy i niekonsekwencje. Tylko mówimy o równości, o braterstwie, ale nie przestajemy uprawiać wyłączności i robić selekcji. Mówimy wiele o wspólnotach ewangelicznych, ale dopuszczamy do nich jedynie wybranych. Uważamy się za chrześcijan, a segregujemy naszych braci. Bóg nie jest przeciwny komukolwiek. Z tego wynika, że nie powinniśmy robić „różnic między nami”. Zresztą nasza ocena jest fałszywa, gdyż jest powierzchowna i powoduje zburzenie przez nas hierarchii wartości. Ani pieniądz, ani ubóstwo nie stanowi o wartości człowieka, lecz jego wiara. Wiara to znaczy otwarcie się na Boga w naszym życiu. Choć prawdą jest, że pieniądz często zamyka, a ubóstwo otwiera.

W przykazaniu: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Jk 2, 8), kryje się prawda o powszechnym znaczeniu śmierci Jezusa. Kiedy okazujemy ludziom miłość Bożą, ogłaszamy w ten sposób najważniejszą prawdę o Bogu: że jest On miłością (1 J 4, 8). W Bogu nie ma potępienia ani podziałów, ani przedkładania jednych ludzi nad drugich.

Jezus „dobrze wszystko uczynił” (Mk 7, 37). Wyrażenie to nawiązuje do opowiadania o stworzeniu: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1, 31). Chrystus, walcząc ze złem i cierpieniem, dał początek nowemu stworzeniu. I co jest paradoksalne, niememu rozwiązał się język, ale to inni „głosili wieść” o jego uzdrowieniu. On sam nie powiedział ani jednego słowa. To niezwykła rzecz. Jedno z najbardziej niezwykłych „dzieł łaski”. Uzdrowiony człowiek mógł teraz mówić. Ale milczał. Został mu przywrócony dar słowa. On jednak zaczął od ciszy.

„Mógł prawidłowo mówić”, tak określa się w końcu opowieści ewangelicznej stan głuchoniemego. Może czasem albo w niektórych dziedzinach, także i my jesteśmy „głuchoniemymi”. W jakich sprawach musielibyśmy (musimy!) się otworzyć, by rzeczywiście być świadkiem miłości Boga do człowieka?

Boże Ojcze, wiele razy w różnych sytuacjach udowadniałeś, że nie ma dla Ciebie nic niemożliwego. Otwórz nasze uszy na Twoje Słowo i nasze serca na głębię Twojej miłości i mądrości. Uczyń nas głosicielami Dobrej Nowiny o Twoim Synu, Jezusie Chrystusie, w którym wypełniły się wszystkie obietnice Pisma.

Ks. dr Ryszard Kempiak sdb


Podziel się tym wpisem: