Komentarz do Słowa Bożego 20 Niedziela
Prz 9, 1-6; Ps 34; Ef 5, 15-20;
J 6, 51-58
Jezus powiedział do Żydów: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata”. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?” Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
„Łamanie chleba” – jak początkowo nazywano Eucharystię – od zawsze jest w centrum życia Kościoła. Eucharystia buduje Kościół. Przez nią Chrystus uobecnia w przemijającym czasie tajemnicę swej śmierci i zmartwychwstania. W Eucharystii przyjmujemy Jego samego jako „chleb żywy, który zstąpił z nieba” (J 6, 51), a z Nim otrzymujemy zadatek życia wiecznego. Zapytamy: jeśli tak jest, to dlaczego tak wielu nie docenia Eucharystii? Dlaczego tak wielu chrześcijan zaniedbuje udział w tej wyjątkowej UCZCIE PANA?
Do człowieka bowiem dochodzą różne głosy. Nie tak łatwo rozpoznać ten właściwy, stale zapraszający nas na prawdziwą ucztę. Ileż prawdy w tym względzie zawiera Księga Przysłów. To w niej odnajdujemy tekst mówiący o zapraszaniu na ucztę tak przez MĄDROŚĆ, jak i przez głupotę. My przypomnieliśmy sobie tylko poemat o UCZCIE MĄDROŚCI. Uosobiona Mądrość, niby wielka dama buduje pałac, przygotowuje ucztę. Siedem kolumn, zastawiony stół, nabite zwierzęta, wino. Zostały podane istotne elementy szczęścia człowieka. Szczęśliwy człowiek musi zbudować sobie dom i przygotować stół. Do tego, komu brak mądrości, mówiła: „Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi” (Prz 9, 3-6). Mądrość chce się dzielić swoim szczęściem.
Ale kilka wersetów dalej czytamy: „Głupota, ciągle się rzuca. Pustota niczego nie pojmie. Przy bramie swego domu usiadła, na tronie, na wyżynach w mieście, by wołać na przechodzących drogą, na tych, co prosto idą swymi ścieżkami. Niech zboczy tu niedoświadczony. Przyjemna jest woda kradziona, chleb wzięty skrycie jest smaczny. Nie myśli się o tym, że tam bawią zmarli, jej zaproszeni – w głębinach Szeolu” (Prz 9, 13-18). Głupota nie buduje domu, a jej stół jest napełniony skradzionym pokarmem. Próbuje przekonać, że szczęście jest w kradzionym chlebie i winie, a tymczasem życie człowieka głupiego kończy się w Szeolu.
Liturgia słowa – przez kolejne niedziele – staje się dla nas prawdziwą katechezą na temat Eucharystii. Uczy, przypomina, abyśmy zawsze chętnie odpowiadali na zaproszenie Mądrości, zamiast uczestniczyć w uczcie głupoty. Tym, który do nas mówi, to sam Jezus Chrystus – MĄDROŚĆ WCIELONA.
Jezusowa katecheza o Eucharystii, zanotowana przez Jego umiłowanego ucznia, nie należy do łatwych, stąd Kościół rozkłada ją w czasie. Jedno jest pewne, że cały rozdział 6 Ewangelii Janowej, którego końcowy fragment odczytamy za tydzień, zakłada, że Eucharystia jest czytelnikom znana jako rzecz ogólnie w Kościele praktykowana. Jan uzupełnił przekaz ewangeliczny o tę doktrynę, która znalazła się w dyspucie Jezusa z Żydami w Kafarnaum. Jan tak ustawił i tak zaprezentował wystąpienie Jezusa, że stanowi ono doskonałą katechezę o właściwym sensie i znaczeniu Eucharystii. Myśl zasadnicza przynależy do Jezusa, lecz układ słów i pewien porządek sformułowań pochodzi od Jana i ma odpowiedzieć na zapotrzebowanie Kościoła jego czasów. Nie zapominajmy zresztą, że w czasie, gdy Jan pisał te zdania, Kościół już od czterdziestu czy pięćdziesięciu lat celebrował Eucharystię.
Wypowiedzi Jezusa na temat Eucharystii zostały umieszczone w znamiennym kontekście, pełnym mocy przejawianej przez Mistrza. Przypomnę, że w rozdziale 6, mamy najpierw opis dwóch cudów: rozmnożenie chlebów oraz chodzenie po wodzie jeziora. Ten kontekst ma przygotować czytelnika na przyjęcie słów ważnych, przekraczających zwykłe zdolności pojmowania.
W opisie cudownego rozmnożenia chleba wielki nacisk został położony na to, co pozostało. Ten szczegół ma jasną wymowę. Jezus chciał otworzyć perspektywę na dalszy ciąg: rozmnożenie chleba nie kończy się, pozostaje do jedzenia „aż do końca czasów”. Innym znakiem poprzedzającym naukę o Eucharystii było chodzenie po wodzie. W tym znaku Jezus, który nie poddawał się prawom materii, dał odpowiedź tym, którzy nie akceptowali prawdy eucharystycznej.
Było rzeczą normalną, że Jezus mówił o wierze, zanim zaczął mówić o Eucharystii, gdyż tajemnica Jego obecności posila naprawdę tylko tego, kto wierzy. Jezus w nauczaniu o Eucharystii za punkt wyjścia przyjął materialne potrzeby swoich słuchaczy: bardzo proste symbole: głód, pragnienie, chleb, woda. Następnie porównał dwa rodzaje pokarmów, aby ułatwić zrozumienie tego, co On przyniósł ludzkości. Są dwa rodzaje życia i dwa rodzaje pokarmów: pokarm cielesny, który daje życie przemijające, i pokarm z nieba dający życie wieczne. Człowiek, stworzony przez Boga i dla Boga, odczuwa głód i pragnienie Boga. Nic poza Bogiem nie może całkowicie zaspokoić tego pragnienia. Jezus mówił, że owym niezbędnym pokarmem, którego pragnie człowiek, to On sam, posłany przez Ojca, a którym posilamy się już poprzez wiarę, wierząc w Niego. Stąd od razu nasuwa się wniosek praktyczny: trudzić się, usilnie pracować nad rozwojem własnego życia duchowego, to równie ważne, a nawet ważniejsze niż zarabiać na chleb.
Jezus, nauczając w synagodze w Kafarnaum, oświadczył: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” I jeszcze dodał: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.” W tym miejscu po raz pierwszy pojawiło się w mowie Jezusa utożsamienie chleba z ciałem. Kiedy my słyszymy te słowa Mistrza: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba”, zresztą nie po raz pierwszy, to możemy czasem myśleć, że On mówił w sensie metaforycznym, posługiwał się językiem symbolicznym, że chodziło mu o pokarm duchowy. Ale mowa Jezusa, z jej narastającym rytmem, z jej kategorycznymi twierdzeniami, wyklucza jakąkolwiek interpretację symboliczną. Wyraźnie dominują w niej dwa terminy: ciało (występuje pięć razy) i jeść (cztery razy). Z drugiej strony zgorszenie słuchaczy świadczy o tym, że zrozumieli słowa Jezusa w całym ich realizmie. „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”. W ten sposób został ustanowiony ścisły związek między ciałem a chlebem, między chlebem a Słowem. „A Słowo stało się ciałem…” (J 1, 14). Żyjące Słowo Boga, przyjęło ciało i kondycję ludzką nie tylko po to, aby zamieszkać wśród nas, lecz po to, aby stać się dla nas pokarmem. Wszystko to dokonało się i dokonuje w ramach logiki miłości. Wielkim marzeniem miłości jest ofiarowanie siebie, abyśmy mogli żyć w pełni i w prawdzie. Spodobało się Bogu zbawić świat za pomocą świata, ciało za pomocą ciała, aby właśnie w Jezusie z Nazaretu ukazać i ofiarować człowiekowi możliwość ostatecznego spotkania się Nim. Wystąpienie Jezusa w Kafarnaum, które wydawało się prostą refleksją wychodzącą od niezwykłego wydarzenia, stało się okazją do zrozumienia, do jakiego punktu jest w stanie dojść MIŁOŚĆ. Jezus widział ludzkie potrzeby. Troszczył się o szczęście ludzi. Cud rozmnożenia chleba, podobnie jak sakrament Eucharystii… są gestami miłości.
Eucharystia Kościoła nie jest zwykłym i prostym powtórzeniem historycznej Wieczerzy Wielkoczwartkowej. Jej podstawowa struktura nie jest posiłkiem, jest dziękczynieniem związanym z pamięcią o wydarzeniu paschalnym: Jezus ustanowił gesty wokół chleba i wina, gesty, którym towarzyszy opis i poprzez które stawał się obecny wraz z całym swoim Wydarzeniem Paschalnym, pozwalając swoim uczniom nie tylko wspominać minione wydarzenie, ale włączyć się w nie w teraźniejszości. Jezus osobiście podejmował inicjatywę uobecniania siebie we wspólnocie wierzących. W każdej celebracji eucharystycznej Jezus ofiaruje całe swoje życie, mające swój szczyt w tajemnicy paschalnej. Jest to tak wielka tajemnica, że nigdy nie potrafimy zgłębić jej dostatecznie, ale jest to tajemnica urzekająca, zawsze świeża i nowa, jak świeży i nowy jest dar życia. Jest to tajemnica MIŁOŚCI.
TA SAMA MIŁOŚĆ przygotowała stół, na którym są chleb i wino. Rzeczywistości proste, codzienne, związane z życiem. Bóg nas zaskakuje, przede wszystkim wówczas, gdy posługuje się skromnymi znakami, aby wprowadzić nas w głębszą rzeczywistość, aż do dotknięcia nieskończoności. Jezus i dzisiaj nam mówi, „chleb życia” ma moc, która przemienia. Zapytajmy więc, czemu tak często wolimy pozostać tacy, jacy jesteśmy, wolimy niczego nie zmieniać – zwłaszcza w naszym wnętrzu.
Jezus – „CHLEB ŻYWY” – zaprasza nas do życia w pełni, do wypłynięcia na głębię. My zaś jesteśmy przyzwyczajeni do wegetacji, do snu, do udawania. Wiemy, że Eucharystia polega na uczestniczeniu w życiu ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa. Stąd udział w Eucharystii wzywa do bycia – tak jak Chrystus – człowiekiem pokoju, przebaczenia, pojednania; dzielić się chlebem; mieć uniwersalne horyzonty; nie ustępować miejsca złu; świadczyć o zwycięstwie nad śmiercią.
ks. dr Ryszard Kempiak sdb