Komentarz do Słowa Bożego Uroczystość Najświętszej Trójcy
Pwt 4, 32-34.39-40; Ps 33; Rz 8, 14-17;
Mt 28, 16-20
Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Słowo Boże niedzieli Trójcy Przenajświętszej stawia nas w obliczu największej tajemnicy naszej wiary. Jest nią życie wewnętrzne Boga: Bóg jako wspólnota miłości Osób. Ilekroć stajemy w obliczu tej prawdy, jesteśmy jak święty Augustyn nad brzegiem morza. Pochyleni nad niezgłębioną tajemnicą, słyszymy wewnętrzny głos, który mówi, że podobnie jak ogromu oceanu nie da się przelać do dołka na plaży, tak Tajemnicy Boga Trójjedynego nie da się ogarnąć ograniczonym ludzkim umysłem. Nie traktujmy tajemnicy Trójcy Świętej jako łamigłówki. Postrzegajmy ją jako coś, co dotyczy bardziej serca niż rozumu, bardziej kontemplacji niż spekulacji. Stańmy z radością przed tą tajemnicą. Z radością, że odkryliśmy coś, co nas przewyższa, że wszystko nie może być zredukowane do racjonalności i że na szczęście Bóg nie mieści się w naszej małej głowie.
Musimy też przyznać się, że ani kościelnemu przepowiadaniu ani teologii nie udało się wiary w Trójcę Świętą przełożyć na konkretne życie chrześcijanina i jego relacje ze światem. Dla wielu podstawowy problem trynitarny wiąże się z pytaniem: jak pogodzić to, że istnieje jeden Bóg oraz że są trzy Osoby Boskie? Jak jeden może równać się trzy, a trzy – jeden? Wielcy teologowie, jak chociażby św. Tomasz z Akwinu, wnieśli dużo dla zrozumienia tajemnicy Boga Trójjedynego. Nie myślę jednak, by ktoś z nas chciałby, aby ich teologiczne traktaty czytano na ambonie w uroczystość Trójcy Świętej.
Trudno tajemnicę Boga pojąć, zrozumieć, zdobyć. Chodzi o to, by w tę tajemnicę dać się wprowadzić. Niech i temu służy nasze pochylenie się nad świętymi tekstami. Tym bardziej, że nie chcemy też wszystkiego skwitować stwierdzeniem, że tak naprawdę to o Bogu Trójjedynym nic się nie da powiedzieć, bo jest On wielką i niezgłębioną tajemnicą. Ucieczka w podkreślanie na ambonie „niezgłębionej tajemnicy” Trójcy, o której nic w sumie powiedzieć nie możemy, nie może być propozycją dla przepowiadania. Celem przepowiadania jest przecież doprowadzenie do osobistego spotkania człowieka z Bogiem. Podczas jednego z wykładów teologicznych profesor postawił słuchaczom zdecydowane pytanie: „Gdyby z jakiejś niepojętej przyczyny Kościół zaczął wam głosić, że Bóg jest jedną osobą, nie zaś Trójcą, jaki by to miało wpływ na wasze życie?. Niestety, dla wielu nie miałoby to żadnego znaczenia. Prawda o Trójcy pozostaje dla nich intelektualną łamigłówką bez żadnego wpływu na ich życie. Pozostawanie na stwierdzeniu, że Trójca to „niepojęta tajemnica”, tylko pogłębia i utwierdza takie odczucia i wrażenia. To prawda, że rzeczywistość Trójcy Świętej jest niezgłębionym misterium, którego rozum ludzki tak naprawdę nigdy do końca nie obejmie. Tajemnica ta nie jest jednak jedynie teologiczną łamigłówką, która nie ma większego wpływu na naszą wiarę w Boga i nasze życie.
Jak mówić o Trójcy Świętej? Drogowskazy zawiera liturgia Słowa na uroczystość Trójcy Świętej. Kiedy przeglądamy czytania mszalne, jakie Kościół daje nam na tę uroczystość, to mało jest w nich mowy – jeśli w ogóle – o Bogu samym w sobie. Mówią nam natomiast dużo o Bogu w relacji do świata. Czytane teksty biblijne podkreślają przede wszystkim życie i działanie Boga w relacji do człowieka. A to dlatego, że tym, co może ożywić wiarę i pobudzić miłość chrześcijanina (i nie tylko jego) do Boga Trójjedynego, jest ukazywanie, jak bardzo jest On Bogiem dla nas i z nami. Fragment Księgi Powtórzonego Prawa pokazuje nam oblicze kochającego Ojca, który wybiera, ochrania, poucza swój lud. Śpiewany psalm responsoryjny, to dziękczynienie za Bożą opiekę i łaski. Fragment z Listu do Rzymian przypomina nam, jak dobrze czuć się dziećmi Bożymi, nawet gdy jesteśmy ludźmi w sile wieku. I scena pożegnania Jezusa z uczniami. Krótka, ale uroczysta scena, która jest okazałym ukoronowaniem misterium paschalnego, więcej – majestatycznym zakończeniem całej Ewangelii według św. Mateusza. Pierwsze słowa Jezusa zmartwychwstałego wypowiedziane do uczniów potwierdzają Jego królewską władzę: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi”. Jezus ma więc świadomość tego, że otrzymał wszystko od Ojca, źródła wszelkiej władzy. Po życiu w całkowitym posłuszeństwie Ojcu i solidarności ze wszystkimi ludźmi, aż do ofiarowania daru z siebie, może powiedzieć, że posiada wszelką władzę, którą jest cała siła miłości. Miłości Ojca, który tak kocha ludzi, że daje swojego Syna; miłości uwidocznionej w ofierze, którą Jezus uczynił z siebie na krzyżu: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Dalej, Jezus mówi do uczniów: „Idźcie”. Jezus zapoczątkował nową metodę, którą teraz powierza uczniom. Tak jak On nie czekał na ludzi w swoim domu, ale wychodził im naprzeciw, a nawet szukał ich, tak muszą czynić uczniowie. Teraz, w momencie powierzenia zadań swoim uczniom, Jezus wyraża swą pełną wolę: żadnych więcej restrykcji, żadnych podziałów. Kościół musi pójść do wszystkich narodów: „nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. To oznacza włączenie ludzi w trynitarną komunię; komunię z Chrystusem, a poprzez Niego z Ojcem i Duchem Świętym. Wierzący otrzymuje chrzest w imię Jezusa, staje się świątynią Ducha i przybranym dzieckiem Ojca. Chrzest jest znakiem jedności chrześcijan, którzy wszyscy powołani są do życia tym samym Bożym życiem.
Nauka, którą uczniowie są zobowiązani udzielać, zmusza ich do trudnego życia będącego poświęceniem i świadectwem. Nie zostają zobowiązani tylko do przypominania o tym, co Jezus powiedział i dokonał; muszą uwidocznić w swojej codziennej egzystencji możliwość realizacji przesłania i jego moc przekształcania. Jest to autentyczne poświęcenie, które staje się najwyższą życiową ofiarą, męczeństwem. Taką drogę wytyczył Jezus. Mogą uczyć życiem, jeszcze zanim zaczną nauczać słowami. Wspólnota wierzących będzie mogła – poprzez świadectwo uczniów – uczynić swoim przesłanie Jezusa. Również nowi uczniowie, tak jak pierwsi, będą powołani do tego, by podążanie za Jezusem uczynić widocznym. Z tych słów Pana wynurza się wyraźnie oblicze Kościoła. Oczywiście, jest on wspólnotą ludzi uświęconych przez sakrament chrztu, ale jest też wspólnotą tych, którzy urzeczywistniają nowe posłuszeństwo. Prawdziwymi uczniami są ci, którzy nauczanie Mistrza przekładają na praktykę.
Jezus gwarantuje swoją obecność: „A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Jezus wskazał podczas swojego życia drogę, którą należy podążać. Teraz, jako Zmartwychwstały, daje siłę, by nią kroczyć. Ta siła pochodzi od Jego obecności. Jezus nie żegna się ze swoimi uczniami, bo nie oddala się od nich; zmienia jedynie rodzaj obecności.
Nie ma powodu zastanawiać się w nieskończoność, kim jest Bóg sam w sobie albo co robił przed stworzeniem świata. Od zawsze był tym, który chciał być „z nami”, być takim, jaki nam się objawił w obu Testamentach. To określenie „z nami” jest zasadnicze: w końcu bez niego nie moglibyśmy w ogóle nijak wyobrazić sobie Boga. Bóg, który jest z nami do tego stopnia, że przybył żyć wśród nas, w jednym z nas, by ostatecznie zamieszkać w nas wszystkich, oto Bóg w Trójcy – Ojciec, Syn i Duch. Radykalną nowością objawienia Boga w Jezusie jest zatem to, że istnieje On dla nas i z nami: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8, 31-32). Prawdę tę, za apostołem Pawłem, winien nieustannie przepowiadać światu Kościół, mówiąc o Bogu chrześcijan.
Skoro życie Boże, wewnętrzne życie Trójcy polega na relacji między trzema różnymi Osobami oraz polega ono na byciu dla drugiego i z drugim, to takie też powinno być życie człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Konsekwencją takiego obrazu człowieka jest odrzucenie indywidualizmu i kolektywizmu oraz zachęta do bycia dla innych i budowania wspólnoty. Ta komunia, w której żyje Trójjedyny Bóg, winna odcisnąć się na życiu ludzkim, szczególnie na życiu wyznawców Boga w Trójcy Jedynego, i objąć cały świat. Skoro Bóg Trójjedyny stanowi wspólnotę, wynika stąd, że stajemy się do Niego w tym większym stopniu podobni, im bardziej jesteśmy wspólnotą i w miarę jak porzucamy styl „życia na samotnej wyspie”, pokonujemy narcyzm i egoizm oraz stajemy się ludźmi komunijnymi, zdolnymi do życia we wspólnocie.
Tajemnica Boga Trójjedynego została objawiona i jest przechowywana jako skarb w Kościele. Wszystko, czym Kościół jest, czym żyje i czym się dzieli jest tym, co sam otrzymał z Tajemnicy Boga. Od chwili chrztu świętego Trójca Święta jest podstawowym odniesieniem życia każdego chrześcijanina. Skoro zostaliśmy zaproszeni do wejścia w tę Osobową i niepojętą Tajemnicę, musi to mieć odbicie w naszym codziennym życiu. Musi ono być świadomym dążeniem do Ojca. Jestem synem, córką Boga. Zatem będę się nieustannie modlił o pełnienie Jego woli, która jest moim szczęściem. Żadne stworzenie nie zaspokoi we mnie tęsknoty za Tajemnicą, która mnie zrodziła i ku sobie prowadzi. Tylko Bóg jest moim spełnieniem. W taki oto sposób moje życie jako człowieka ochrzczonego ma szansę być pełne.
Jako konkretne postanowienie z dzisiejszej refleksji, znajdźmy czas, by w ciągu dnia lub przy wieczornej modlitwie odmówić wyznanie wiary – osobiście i świadomie. Wyznam wiarę, którą wyznaje Kościół, a na której opiera się moja osobista wiara: Wierzę w Boga… Wierzę w Syna Bożego… Wierzę w Ducha Świętego.
ks. dr Ryszard Kempiak sdb