Komentarz do Słowa Bożego 23 Niedziela
XXIII NIEDZIELA ZWYKŁA
Ez 33, 7-9; Ps 95; Rz 13, 8-10;
Mt 18, 15-20
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków opierała się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.
Rozpoczynamy dzisiaj od słów Ezechiela o misji, którą w łonie narodu wybranego ma pełnić prorok. Trudno powstrzymać się od refleksji, którą można by wyrazić w słowach: misja proroka wcale nie jest łatwa! Nie dość, że musi zapowiadać Izraelitom niezbyt przyjemne wydarzenia, to dodatkowo Bóg obarcza go zadaniem upominania grzeszników. Boży nakaz nie przewiduje wyjątków: grzech każdego nieupomnianego winowajcy spadnie na głowę proroka. Być sumieniem narodu to trudne i niewdzięczne zadanie, potrzeba do tego nie lada pokory, hartu ducha, lecz przede wszystkim Bożego wybrania. Prorok jest jak czujka; jego bezwzględnym obowiązkiem jest głoszenie wymagań Bożych i demaskowanie kłamstwa, gdziekolwiek się ono pojawi. Celem jest zawsze: pomóc bratu lub siostrze uświadomić sobie swój stan oddalenia i w konsekwencji poprawić się. To pozostaje jedynym możliwym celem. W istocie, celem jest zawsze wywołanie w osobie grzeszącej niepokoju, gdyż właśnie w takiej sytuacji Bóg często interweniuje, pobudzając do powrotu i do komunii z Nim.
Te słowa proroka stanowią odpowiednie wprowadzenie do mowy Jezusa zwanej „kościelną”, której fragment wysłuchaliśmy. Mateusz Ewangelista wykazuje najwięcej zainteresowania problemami życia we wspólnocie i dlatego słusznie jego Ewangelię nazywa się „kościelną”. Dla Mateusza wspólnota jest szczególnym miejscem kształtowania się tożsamości ucznia. Jest miejscem, w którym uczeń może wzmocnić swoją wiarę, ale także ją stracić. Może pociągnąć nowych wiernych albo ich odepchnąć.
Konkretnie – dzisiaj Jezus – podejmuje temat, który z pewnością był mocno dyskutowany we wspólnocie. Jak pomagać człowiekowi, który się gubi: grzeszy, zaczyna odstawać od ewangelicznego życia wspólnoty? Jezus mówi nam o potrzebie szukania tego, który mimo że jest wśród nas, to jednak błądzi. Pokazuje nam, jak pozyskać zagubionego, jak na nowo włączyć go w życie wspólnoty. Słyszymy wezwanie do odpowiedzialności za „schodzących z właściwej drogi”. Chodzi o odpowiedzialność do końca, aż do wyczerpania wszelkich dostępnych możliwości. W centrum katechezy Jezusa nie stoi problem: „Jak upominać brata?”, lecz „Jak go pozyskać?”. Podkreślam – w centrum słów Jezusa, które mamy zgłębiać, jest troska o pozyskanie zagubionego brata. Każde słowo i każde zdanie związane jest z tym jednym: pozyskać zagubionego brata.
Rozpocznijmy od uświadomienia sobie: Kim jest zagubiony? O kogo chodzi? Jezus odpowiada: „twój brat”. Chodzi o konkretną, jasno określoną osobę, posiadającą imię i nazwisko, o kogoś, kogo znam, z kim wiąże mnie relacja osobowa, więzi braterskie. Chodzi także o kogoś, kto zgrzeszył. Jezus przypomina mi, że we wspólnocie nie ma osób anonimowych. Nie ma relacji bez odpowiedzialności. Stąd – w takiej sytuacji – Jezus daje nam precyzyjne i stanowcze wskazanie: „Idź i upomnij go”. „Idź” oznacza „wyrusz od razu”. Gdzie? Tam, gdzie został twój brat. Wróć na miejsce, w którym się zgubił. I co dalej? Co mam czynić, gdy wrócę do niego? Jezus mówi krótko: „upomnij go”. Ale jak? Tak, aby go pozyskać. Nie chodzi o dopełnienie formalności, o karcenie czy zawstydzenie. Chodzi o takie wykazanie błędu, które sprawi, że brat odzyska wspólnotę a wspólnota brata. Chodzi o szukanie z pragnieniem odnalezienia. Jezus mówi o trzech stopniach postępowania dla ratowania brata, który grzeszy, gubi cel, zbacza drogi.
Najpierw dialog osobisty. Przed jego rozpoczęciem należy przeprowadzić surowy rachunek sumienia: musimy być pewni, że naszym motywem jest miłość, a nie przekonanie, że jesteśmy lepsi od błądzącego brata. By korygować innego, przede wszystkim sami musimy być szczerzy i czyści. Oczywiście, podkreśla Jezus, jakakolwiek czysta intencja będzie nam towarzyszyła, ostateczna decyzja należy do brata. Pozyskam go, jeśli usłucha. A jeśli nie, co wtedy? Jezus mówi o zdwojeniu wysiłku i zostawia nam wolny wybór: „weź ze sobą jednego albo dwóch”, jakby w podtekście słyszało się słowa: „wybierz (dobierz) to, co będzie lepsze dla pozyskania brata”. Chodzi o większe wsparcie dla sprawy. Sprawa jest cały czas jedna: pomóc zagubionemu wrócić do wspólnoty. Mimo zdwojonego wysiłku, wcale nie musi tak się stać. Jezus wskazuje na trzecią możliwość. Nie należy więc rezygnować, lecz zwielokrotnić wysiłek. W pozyskanie brata trzeba, włączyć Kościół, to znaczy wspólnotę, do której brat należy. Chodzi o odpowiedzialne włączenie się całej wspólnoty w rozeznanie: jak pozyskać brata „schodzącego z drogi”. Ale co robić „jeśli i tych nie usłucha”. Jezus z całym realizmem zakłada, że wspólnocie może się nie udać nawrócenie brata. Co wtedy należy czynić? Jezus odpowiada: „niech ci będzie jak poganin i celnik!” (18, 17). W słowach tych jest niewątpliwie postawa surowości, ale cały kontekst pozwala nam je dokładnie zrozumieć: upomnienie ma na celu przebaczenie, owszem, ono już jest przyjęciem i przebaczeniem. Upomnienie rodzi się z miłości. Upomina się brata lub siostrę, ponieważ się kocha. Ale jest też prawdą, że wspólnota powinna postawić tamę grzechowi. Nie wszystko jest dopuszczalne. Miłość jest zawsze związana z prawdą.
Słowo „pozyskać” przywołuje nawrócenie. A ono jest łaską i nie zależy jedynie od naszych wysiłków. Poza tym, nie ulega wątpliwości, że zdolność do skutecznego braterskiego upomnienia jest nie lada sztuką. Z pewnością nie możemy tu liczyć tylko na własne siły. Przed każdą rozmową w „cztery oczy” z moim bliźnim, nie może zabraknąć czasu na modlitwę, na szukanie pomocy u Tego, który może przemienić ludzkie serce. Wspólnota posiada moc, która ostatecznie nie spoczywa w jej rękach, ale w rękach złożonych do modlitwy wstawienniczej. Dlatego nie przypadkowo w nauczaniu o braterskim upomnieniu, Jezus nawiązuje bezpośrednio do wytrwałej, wspólnej modlitwy, mówiąc, że „wszystkiego o co zgodnie prosić będziecie, tego użyczy wam mój Ojciec”.
Może byłoby pewnym ograniczeniem nazwać tę niedzielę, na podstawie tekstów słowa Bożego, „dniem upomnienia braterskiego”. Z pewnością pierwsze i trzecie czytanie podkreślają obowiązek upominania tego, kto jest w błędzie i w grzechu, aby skłonić go do postępowania zgodnego ze słowem Bożym. Ale nie wszystkie osoby trzeba upominać i poprawiać. Jest wiele osób, które trzeba tylko zachęcać i podtrzymywać na dobrej drodze, którą idą mimo różnych słabości i ubóstwa duchowego. Ta pozytywna nuta jest widoczna w drugim czytaniu: „Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem prawa” (Rz 13, 10). Trzeba więc poprawiać i jednocześnie zachęcać. Kolekta ze Mszy św. każe nam rzeczywiście prosić dzisiaj Ojca niebieskiego: „Daj nam nowe serce i nowego ducha, abyśmy byli wrażliwi na los każdego brata lub siostry zgodnie z przykazaniem miłości, które jest streszczeniem całego prawa”.
Nieraz także my – uczniowie Jezusa – stajemy się „kategorią krytyków” i osób pozbawionych nadziei: Poprawiamy, nie pozostawiając nadziei osobom, które potrzebują zachęty; Pobudzamy braci, siostry, aby postępowali ewangelicznie, a nie staramy się najpierw dostrzec pozytywów, jakie już mają w sobie.
Bóg stworzył nas z miłości i tę właśnie miłość chce wlać w nasze serca. Ponieważ jesteśmy Jego ludem – „owcami w Jego ręku” (Ps 95, 7) – Bóg prowadzi nas, troszczy się o nas i karci nas, gdy błądzimy. Jesteśmy rozkoszą Jego serca, a wszystkie Jego dzieła – troska o nas, miłosierdzie i upominanie – mają tylko jeden cel: przyprowadzić nas z powrotem do Niego.
Upomnienie zalecane w Ewangelii przepełnione jest miłością i troską o drugą osobę. Dlatego św. Paweł w Liście do Rzymian pisze: „Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością… Miłość nie wyrządza zła bliźniemu i jest doskonałym wypełnieniem Prawa”. Z takiej perspektywy moglibyśmy powiedzieć, że upominanie bez miłości jest zwykłym krytykanctwem pozbawionym odpowiedzialności, które przygnębia, izoluje, osłabia, a w ostateczności niszczy człowieka. Upominajmy więc z MIŁOŚCIĄ!
ks. dr Ryszsrd Kempiak sdb