Komentarz do Słowa Bożego 14 Niedziela
XIV NIEDZIELA ZWYKŁA
Za 9, 9-10; Ps 145; Rz 8, 9.11-13;
Mt 11, 25-30
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
Jest pewien powód, dla którego zawsze w niedzielę mamy trzy czytania: Stary Testament, pisma Apostołów, Ewangelia. Ten powód jest taki: byśmy uczyli się harmonijnego, całościowego, uniwersalnego, czyli katolickiego czytania Pisma Świętego; byśmy widzieli nie jakiś fragmencik: jakieś dwie linijki u św. Pawła, a tam pół linijki w Ewangelii albo coś w Starym Testamencie. Byśmy uczyli się dostrzegać, że to wszystko tworzy całość. Dlatego czyta się Pismo Święte w trzech odsłonach. Tak jest i tym razem, na jeden temat spojrzenia z różnych, ze wszystkich stron.
W Starym Testamencie, prorok Zachariasz określił Mesjasza: „Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski, pokorny, jadący na osiołku”. Jezus zechciał zrealizować proroctwo, dokonując swego wjazdu do Jerozolimy na ośle (Mt 21, 7). Nasz Bóg jest Bogiem zadziwiającym. Bóg zadziwiający, „cichy i pokorny sercem”, taki jest nasz Bóg. Ma upodobanie w zaskakiwaniu i w zadziwianiu świata zaprzątniętego samym sobą, objawiając swoje tajemnice maluczkim i pokornym.
Punktem centralnym wysłuchanej Ewangelii są wypowiedzi Jezusa na temat Jego relacji z Ojcem. Między Nim i Bogiem zachodzi niepowtarzalny stosunek syna i ojca: Bóg jest Ojcem Jezusa, a Jezus Synem Boga. Tylko Bóg będąc Ojcem wie, kim jest Jezus; i tylko Jezus, jako Syn, wie, kim jest Ojciec. Znają się wzajemnie dzięki najgłębszej, żywej komunii. Ludzie nie znają Jezusa, osądzają Go wyniośle, chcąc się od Niego uwolnić. Jedynie Bóg zna Jezusa jako Syna, w jego totalnym oddaniu i miłości do Ojca. W ten sam sposób jedynie Jezus zna Boga jako Ojca, w Jego totalnym oddaniu i miłości do Syna i poprzez Niego do wszystkich bytów, których jest Stwórcą i Panem. Tylko Ojciec zna wewnętrzną rzeczywistość i misterium Jezusa. Jego pozycja i znaczenie dla ludzi zależą od stosunku do Boga; ponieważ tylko On Go zna, będąc Jego Synem, może objawić istotę Boga jako Ojca.
Jezus dziękując Bogu i wychwalając Go, nazywa Go Ojcem oraz Panem nieba i ziemi. Objawia, że Bóg, którego dotychczas znano jako Stworzyciela i Pana całego świata, jest także Ojcem. Bóg jest tym, którego tylko Jezus, dzięki swej synowskiej zależności, zna jako Ojca. Bóg decyduje o tym, że nauka Jezusa bywa przyjmowana w różny sposób: pozostaje zakryta dla mądrych i inteligentnych, a jasna dla maluczkich. Jak stwierdzić czy ktoś należy do grupy mądrych i roztropnych, przed którymi cuda Królestwa Niebieskiego są zakryte? To ci, którzy troszczą się o siebie i wykluczają Boga ze swojego życia. Tylko się nazywa, że są wierzący. Są wpisani do księgi ochrzczonych, ale ich życie opiera się na posiadaniu dóbr ziemskich.
Kim są prostaczkowie (nie prostacy!)? To ci, którzy żyją w przekonaniu, że bez Boga są niczym. Pragną być wypełnieni Bogiem, który może im objawić całego siebie. Jeśli chcesz objawienia Bożego, staraj się zawsze myśleć na sposób Boży, nie ludzki, żyj z Jezusem. Jezus, Emmanuel, Bóg z nami.
Przedstawiwszy tytuły do swej wielkości, Jezus rzuca podniosłe wezwanie do ludzi, manifest Ubogiego do wszystkich ubogich: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię”. Do swych boskich tytułów, które mogłyby razić Jego słuchaczy, Jezus dodaje inne, bardziej ludzkie. Jego słuchaczami są ludzie bardzo skromnego stanu, często przygnieceni ciężarem codziennej pracy.
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Tak zaprasza Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Zaprasza każdego z nas. Zaprasza z tym wszystkim, co w sercu nosimy. Ile w nas utrudzenia? Jak wielki bagaż przeróżnych doświadczeń? Czy damy sobie radę? – pytamy bezradnie. Tyle jest tego wszystkiego! Czasem chciałoby się uciec, wyjechać, zostawić, zapomnieć… Ale znów trzeba wrócić. I będą powroty, i będzie pamięć o tym, co boli. Będą pytania: Dokąd iść? Co robić?… Jak żyć, aby życia nie przegrać?
Jezus chce dzisiaj po raz kolejny wejść w naszą codzienność. Popatrzmy, jak jesteśmy niejednokrotnie zmęczeni życiem. Aż do granic wytrzymałości. Zaczynamy się wówczas rozglądać za pokrzepieniem, pocieszeniem. Czekamy na list, kartkę, telefon, wiadomość… Szukamy ludzi, którym chcielibyśmy o sobie powiedzieć. Często takich znajdujemy. Ale ludzie nie zawsze się sprawdzają. Bardzo często zawodzą. Niejednokrotnie wysłuchają i wykorzystają to, co wiedzą przeciwko nam.
Jezus wzywa do siebie ubogich, ostatnich, prostaczków. W przeciwieństwie do wielkich, którzy dominują nad biednymi. On stał się biednym, chciał stać się jednym z nich, zdecydował się żyć w wolności tak, jak ostatni żyją z przymusu. Stał się przeklęty, jak inni przeklęci. Chciał żyć bez dachu nad głową, jak inni bez dachu nad głową. Chciał być pogardzany, jak inni pogardzani. Mali, ostatni, prości są otwarci na objawienie Boże; pierwsi, wielcy, możni są na nie zamknięci.
„Przyjdźcie do mnie wszyscy…” (Mt 11, 28) Tak zaprasza Jezus na każde spotkanie niedzielne. Ważne, abyśmy pragnęli na to zaproszenie odpowiedzieć; żebyśmy zechcieli przyjść do Jezusa z tym wszystkim, co nas cieszy i co nas boli. Pomyślmy: o czym chcielibyśmy dzisiaj Jezusowi powiedzieć? Może o tym, że odszedł ktoś bliski! Ktoś, kogo bardzo kochaliśmy i wiemy, że nie wróci! Może pragniemy powiedzieć o zranionej albo zdradzonej miłości! Niezrealizowanych planach, bo w życiu znowu coś nie wyszło! Powiedzmy Jezusowi, że jesteśmy utrudzeni pracą! Utrudzeni tyloma problemami życia codziennego. O czym jeszcze powiemy? O czym chcielibyśmy powiedzieć?
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) Tak zaprasza Jezus na spotkanie każdego z nas. Czy już wiemy, o czym rozmawiać z Jezusem?
Jezus, który zna Ojca, wzywa, by iść do Niego. Jego zaproszenie skierowane jest do wszystkich, którzy są utrudzeni i obciążeni ciężkimi brzemionami. Myśli On na pierwszym miejscu o swych bezpośrednich słuchaczach, na których uczeni w Piśmie – swoiście interpretując Stary Testament – nałożyli ciężkie brzemię 613 przykazań (23, 4). Myśli o ludzie, który jest umęczony i opuszczony jak owce bez pasterza (9, 36). Obiecuje mu spokój i odpoczynek. Może kogoś zaskoczyć i rozczarować, że Jezus zaprasza do wzięcia na siebie Jego jarzma. Mogłoby się wydawać, że spokój i odpoczynek możliwe są tylko tam, gdzie nie ma żadnych trudów ani uciążliwej pracy. Z punktu widzenia Jezusa człowiek, który jest w pełni sobą, który jest prawdziwym człowiekiem, nie jest „wolny” w tym sensie, że nie posiada żadnych ograniczeń. Jako stworzenie Boże ze swej natury pozostaje zależny od Boga. Pytanie o prawdziwą wolność zakłada pytanie o prawdziwą więź. Tylko zachowując więzi z prawdziwym Panem można pozostać wolnym wobec wszystkich innych panów.
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,(…), a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 28-30)
I jeszcze na koniec zauważmy, o czym nam przypomina św. Paweł w Liście do Rzymian. Apostoł Narodów stwierdza, że człowiek jest duchem, jeśli przeżywa więź miłości, która go łączy ściśle z Bogiem; jeśli zaś zrywa tę więź, jest niczym więcej jak tylko ciałem, słabością, grzechem. Człowiek współczesny cierpi, czując się wewnętrznie podzielonym, rozdartym, targanym przez dwie tajemnicze siły, jedną, która go wznosi, drugą, która go poniża. W tej drugiej wierzący rozpoznaje głos zła, którego nienawidzi, lecz na które niestety często przyzwala! W pierwszej zaś wyczuwa głos Boga. Jeśli będziemy wierni, słuchając Ducha, poczujemy się całym sercem związani z wizją, którą objawił o powołaniu człowieka, oraz w najwyższym stopniu wolnym, aby pojąć swoje zadanie: stać się człowiekiem Ducha takim, jakim był Jezus. Pozwólmy, aby prowadził nas Duch Święty!
ks. dr Ryszard Kempiak sdb