Komentarz do Słowa Bożego 6 Niedziela Wielkanocna
VI NIEDZIELA WIELKANOCNA
Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66; 1 P 3, 15-18;
J 14, 15-21
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze, Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”.
Okres wielkanocny zbliża się ku końcowi. Liturgia Słowa coraz wyraźniej przygotowuje nas do momentu rozstania ze Zmartwychwstałym Panem w wydarzeniu wniebowstąpienia, a jednocześnie ukazuje nam Ducha Świętego. Oczywiście, że nie jest to odwracaniem uwagi od Zmartwychwstałego Pana, aby skierować zainteresowanie na Ducha Świętego. Wprost przeciwnie! Duch Święty jest przecież Duchem Zmartwychwstałego Pana. Kiedy otwieramy się na Ducha Świętego, jeszcze bardziej zbliżamy się do Niego. Kiedy Duch przychodzi, nigdy nie mówi: „Oto Ja jestem”, ale: „Tutaj jest Jezus”.
Eucharystia, która jest syntezą życia chrześcijańskiego, pokazuje bardziej niż cokolwiek innego, że to Duch czyni Jezusa obecnym. Tak jak Bóg stał się człowiekiem w łonie Maryi za sprawą Ducha Świętego, tak chleb i wino zostają przemienione w Ciało i Krew Chrystusa przez Ducha. W modlitwie przed przeistoczeniem, Kościół błaga, aby Duch Święty dokonał przemienienia i uczynił chleb i wino Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa.
W trakcie wygłaszania mowy pożegnalnej – w kontekście wieczernika – nieco niespodziewanie, dołącza Jezus wezwanie do zachowania przykazań: „Jeżeli mnie miłujecie, będziecie zachowywać przykazania…” Boże przykazania mają podwójny cel: oderwać od tego, co nieprawe i złe, ale też związać z tym, co prawe i dobre. Boże przykazania dyktuje miłość Boża. Jeśli człowiek przyjmie je jako rezultat miłości i będzie je wypełniał z zamiarem pokazania Bogu, że z wdzięcznością i posłuszeństwem przyjmuje Jego przeniknięte miłością prowadzenie. Jezus mówił dalej, w przededniu swojej śmierci: „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje” (J 14, 21). Posłuszeństwo Jezusowi nie oznacza jedynie przestrzegania pewnego zbioru praw. Chrystus sam jest naszym Prawem, a Jego słowa ożywają w naszych sercach dzięki mocy mieszkającego w nas Ducha Świętego. Poruszeni miłością Boga, okazujemy naszą miłość i przez to, że słuchamy Jego głosu, a nie „głosu” naszych własnych lęków, sprzeciwów, buntów i egoistycznych pragnień, które są odzwierciedleniem naszej upadłej natury.
Pan Jezus będzie prosił Ojca o zesłanie Ducha Świętego jako szczególnej pomocy. Zesłanie Ducha Świętego to owoc Zbawczego Dzieła Jezusa. Duch Święty został nazwany „innym Pomocnikiem”, Jezus bowiem też uważa się za Pomocnika, bez Jego pomocy uczniowie nie mogliby niczego dokonać. Kiedy ich opuszcza, „inny Pomocnik” zajmie Jego miejsce. Ten Pomocnik inaczej niż Jezus, nigdy ich nie opuści. Duch Święty pozostanie z nimi aż do samej wieczności. Jest On kimś więcej niż tylko pośrednikiem. On zajmuje się nami, naucza nas, strzeże naszej prawdy, umacnia wolę. Wszystko dlatego, iż chce umocnić w nas determinację do wypełnienia, trudnej niekiedy i dotyczącej nas, woli Bożej. Apostołowie nie są więc sami, gdy wykonując polecenie Jezusa, idą do ludzi. Najpierw prowadził ich troskliwy Mistrz, który zważał na ich niedoskonałość. Kiedy jednak Jezus opuścił apostołów, Ojciec na Jego prośbę posłał im „innego Pomocnika”, który będzie dla nich spełniał przyjacielskie posługi. Duch Święty będzie niósł pomoc uczniom wszystkich czasów, aż do skończenia świata.
Duch Święty nie jest więc tylko „Pomocnikiem”, który czuwa nad spełnianiem przez uczniów polecenia działania w świecie i wobec świata. Duch Święty stanie się własnością ich wnętrza również po to, by doskonalili swe osobowości. Przez nich Duch Święty będzie szukał innych ludzi, ale najpierw musi dotrzeć do nich, pogłębiając coraz bardziej osobisty i wewnętrzny udział każdego z apostołów w Królestwie Bożym. Jego działanie zmierza do pełnego udoskonalenia osobowości każdego z uczniów.
Każdy z nas zaznał w swoim życiu smutku i przygnębienia. Powody mogły być różne, a nasze osobiste przeżycia pozwalają nam lepiej zrozumieć obawy Apostołów związane ze zbliżającym się odejściem Jezusa. Na użytek przyszłości doczesnej przekazał Pan uczniom bardzo pocieszającą myśl: On pozostanie z nimi w żywej łączności. Zapewnił ich o tym słowami umierającego ojca, który żegna się ze swymi dziećmi: „Nie zostawię was sierotami, Ja wrócę do was.” Jak znaczące w tym kontekście musiała być te słowa Jezusa: „Nie zostawię was sierotami”. Tymi słowami Jezus zapewniał ich bowiem, że więź, która łączyła ich z Nim za Jego życia na ziemi, nie zostanie zerwana. Przyjdzie do nich po śmierci i będzie z nimi przebywał, choć już w inny sposób. Przez Ducha Świętego, którego nazwał „innym Pocieszycielem”, pozostanie z nimi na zawsze. I co więcej, powróci do nich sam Jezus. Chodzi tu o powtórne przyjście, które nastąpi wkrótce, w czasie tego przyjścia będą widzieli Go jedynie uczniowie, świat już Go nie zobaczy. Wówczas otrzymają łaskę pogłębionego poznania więzi Jezusa z Jego Ojcem i ich własnej łączności z Chrystusem.
W czasach apostolskich mieszkańcy Samarii z radością wysłuchali Ewangelii i przyjęli słowo Boże, zostali też ochrzczeni w imię Jezusa. Niektórzy z nich zostali nawet uwolnieni od duchów nieczystych i doznali uzdrowienia ciała; a jednak czegoś im ciągle brakowało. Otóż nie otrzymali jeszcze pełni Ducha (Dz 8, 5-8.14-17). Filip działał z wielką mocą, uzdrawiał, dokonywał cudów, wzbudzał powszechną radość. Ale, jak się okazuje, nie był jednak w stanie „sprowadzić” Ducha Świętego na ochrzczonych. Przybyli w tym celu, posłani z Jerozolimy, Piotr i Jan, którzy cudów w Samarii nie dokonali, ale za to udzielili Ducha Świętego. Nie mamy w czytanym dzisiaj fragmencie Dziejów Apostolskich, ani słowa o ich przyjęciu, ale czytając między wierszami, można przypuszczać, iż nie było ono takie entuzjastyczne, jak wobec Filipa. Pewnie mieszkańcy Samarii słyszeli o zaparciu się Piotra, o jego zdradzie. Może mu to wypominali? Może woleliby przyjąć Ducha Świętego od Filipa? Takie myśli rodzą się, kiedy słyszymy dzisiaj także fragmenty listu Piotra w drugim czytaniu. Kiedy pisze on o konieczności obrony nadziei przed każdym, kto ją kwestionuje, z pewnością miał na myśli zarzuty, które mu stawiano. Kiedy pisze o pokorze w przyjmowaniu oskarżeń, które miały zawstydzić rzucających je, wydaje się, że powracał do własnego upokorzenia płynącego z jego zdrady Mistrza. Piotr nieustannie musiał potwierdzać swoje prawo do bycia uczniem i apostołem Pana Jezusa.
Żyjąc we współczesnym świecie, który nie podziela naszej wiary w Chrystusa, możemy czuć się osamotnieni i niezrozumiani. Piotr uczy nas tego, czego sam nauczył się od swojego Mistrza. Dlatego jego słowa dodają nam dziś otuchy i pokazują, jak żyć wiarą w oddalonym od Boga otoczeniu: „Chrystusa miejcie w sercach za Świętego” (1 P 3, 15). Tylko dzięki Chrystusowi możemy otrzymać błogosławieństwo Boga Ojca i pocieszenie Ducha Świętego. W Nim złóżmy całą naszą nadzieję. Piotr wzywa nas, abyśmy czcili Chrystusa w naszych sercach, ponieważ to On zamieszkał w nas mocą swojego Ducha (J 14, 17). Kiedy uznajemy Go w naszych sercach za Świętego i naszego Pana, potwierdzamy to, że jesteśmy świadomi wartości otrzymanego przez nas daru, i wyrażamy pragnienie umniejszania samych siebie, aby Chrystus mógł coraz bardziej w nas wzrastać (J 3, 30).
Dlaczego chcemy dawać sobie radę bez pomocy, jeśli Bóg daje nam swojego Wspomożyciela? Po co utrudniać sobie życie, kiedy ono może być lżejsze? „Jego przykazania nie są ciężkie”, pisze św. Jan (1 J 5, 3). Nie, one nie są ciężkie, jeżeli jesteśmy gotowi przyjąć pomoc, którą oferuje nam Duch Święty.
ks. dr Ryszard Kempiak sdb