Komentarz do Słowa Bożego 2 Niedziela W.
II NIEDZIELA WIELKANOCNA – NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Dz 2, 42-47; Ps 118 i 14; 1 P 1, 3-9; J 20, 19-31
Święta Siostra Faustyna kontemplowała mękę Jezusa poprzez obraz Jezu, ufam Tobie, przedstawiający Chrystusa Zmartwychwstałego, wkraczającego do Wieczernika, w którym po ukrzyżowaniu schowali się przestraszeni apostołowie. Chrystus Zmartwychwstały zjawił się wśród uczniów i obdarzając ich darem Ducha Świętego, ustanowił sakrament pojednania, mówiąc: „Komu grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20, 21). Dlatego też, wedle Dzienniczka siostry Faustyny, Chrystus polecił, aby druga niedziela Wielkanocy, tzw. Przewodnia, była świętem Jego miłosierdzia. To spowodowało w przeszłości różne problemy teologiczne. Wybitni teologowie mieli wątpliwości, czy można przedmiotem święta uczynić tylko jeden z przymiotów Bożych i co, w takiej sytuacji, uczynić z innymi.
Papież Jan Paweł II nie miał wątpliwości. Ogłosił drugą niedzielę Wielkanocy jako niedzielę Miłosierdzia Bożego i jak wiemy Bożemu Miłosierdziu zawierzył cały świat. Prawie w przededniu kolejnej rocznicy jego śmierci warto podkreślić, że w bogatym jego nauczaniu najważniejsze jest jego nowe i świeże spojrzenie na Boże miłosierdzie. Poza tym papież nie tylko ukazywał nam Jezusa miłosiernego, lecz także wzywał nas, abyśmy odpowiedzieli na Boże miłosierdzie. Uświadamiał, że nie można iść do Boga, pomijając drugiego człowieka. Jeżeli mówimy, że kochamy Boga, a nie mamy w sercu miłości do człowieka, jesteśmy kłamcami. Są tacy ludzie, którzy stracili wiarę w Boga dlatego, że stracili wiarę w człowieka. Zawiódł ich człowiek. Nie obronił, nie pomógł, nie wsparł. Załamała się wtedy wiara, umarła nadzieja, zginęła miłość. Nauka o Bożym miłosierdziu ma nam przypominać, że musimy pamiętać o tym istotnym wymiarze budowania prawdziwie ludzkiej przestrzeni, w której ludzie odnoszą się do siebie z szacunkiem. Nie ma drogi do Boga, która by nie wiodła poprzez drugiego człowieka.
Ważne więc jest, byśmy uczyli się coraz głębiej przeżywać tajemnicę Bożego miłosierdzia. Byśmy nie poprzestali na zewnętrznej akceptacji tego kultu. Jan Paweł II, przybliżając nam objawienie św. Faustyny i jej przesłanie o Bożym miłosierdziu, zwracał jednocześnie uwagę, że miłosierdzie jest odpowiedzią na ludzkie okrucieństwo, które przybiera różne postacie także i tu, w naszym doczesnym życiu, w naszej historii. Jest odpowiedzią Boga, poprzez którą chce On zaradzić zarówno naszemu okrucieństwu, jak i cierpieniu. Naszej biedzie duchowej, naszej słabości.
To jest Boże miłosierdzie. Zmartwychwstały Pan, który przynosi ludziom nową nadzieję… Przez pryzmat dzisiejszej Ewangelii, spróbujmy więc spojrzeć na nasze życie i naszą wiarę. Tajemnica miłosierdzia Zmartwychwstałego Chrystusa pozwala nam patrzeć z nadzieją.
Pojawienie się Jezusa Zmartwychwstałego napełniło apostołów radością, pociechą i pokojem. Tylko jeden Apostoł – Tomasz – nie był z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Potem, nie dał on wiary opowieściom swych towarzyszy mówiących o pustym grobie i cudownym powrocie do życia ich Mistrza. Szok wywołany wydaniem Jezusa i Jego ukrzyżowaniem sprawił, że Tomasz czuł się zniechęcony, pozbawiony nadziei. Był pewien jednego: nie uwierzy, dopóki nie będzie miał namacalnego dowodu zmartwychwstania Jezusa. Tomasz nie był w stanie zaakceptować swoim rozumem prawdy, że Jezus zmartwychwstał. Nie potrafił jej ani przyjąć, ani zrozumieć.
Wyobraźmy sobie jego zdumienie, kiedy nagle ukazał mu się Jezus. To jedno spotkanie rozproszyło jego wątpliwości, a smutek ustąpił miejsca mocnemu przekonaniu i niewypowiedzianej radości. Teraz i on mógł przyłączyć się do Apostołów, którzy mówili: „Widzieliśmy Pana!” (J 20, 25). Tomasz doświadczył tej samej przemiany, jakiej wcześniej doznali Maria Magdalena, Piotr, Jan i inni uczniowie. Tajemnica wydarzeń paschalnych odsłoniła się także przed nim, sprawiając, że również on z odwagą i miłością wyznał wiarę w Jezusa.
Chrześcijanie pierwotnego Kościoła widzieli w dojściu do wiary w Jezusa działanie Ducha Świętego, którego Pan udzielił swoim uczniom (J 20, 22). Duch – burząc mur uprzedzeń, sceptycyzmu i niewiary w umyśle Tomasza – obdarzył go duchowym zrozumieniem prawdy o Jezusie, co umożliwiło mu wyznanie wiary w Jezusa jako Pana i Boga (J 20, 28). Tomasz, wyznając, że Jezus jest Panem i Bogiem (J 20, 28), wyznał najgłębszą prawdę o osobie Chrystusa – że jest On prawdziwym Bogiem. Tomasz uznał w Jezusie Pana i poddał swoje życie Jego panowaniu.
Św. Grzegorz Wielki napisał: „Najwyższe miłosierdzie… pragnęło, aby ten wątpiący uczeń, przez dotyk ran w ciele swego Mistrza, uzdrowił w nas rany niewiary”. Stwierdził, że wątpliwości Tomasza mogą nam bardziej pomóc w wierze niż wiara uczniów, którzy nie zwątpili. Dlaczego? Bo wiemy, że nie jesteśmy sami. Tomasz – jeden z dwunastu Apostołów – był podobny do nas! Jest więc bardzo ważną postacią dla nas, ludzi szukających umocnienia swojej wiary. Jest ogniwem łączącym pierwszych Apostołów i uczniów, którzy oglądali Jezusa na własne oczy, z przyszłymi pokoleniami, których wiara opierała się na świadectwie Apostołów i na oglądaniu Chrystusa jedynie oczami wiary. Tomasz najpierw dowiedział się o zmartwychwstaniu Jezusa od swoich współtowarzyszy, a potem doświadczył osobistego spotkania z Chrystusem – taka kolejność na drodze wiary jest udziałem każdego z nas, wierzących.
Historia Tomasza pokazuje nam, że Jezus zwraca się do każdego z nas osobiście… Nie musimy zawsze znajdować się we właściwym miejscu we właściwej chwili i nie musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania – Jezus będzie szukał każdego z nas, aby dać mu swoją miłość. Wymaga od nas jedynie, abyśmy dali Mu szansę udowodnienia, że On rzeczywiście żyje i że Jego miłość nie jest abstrakcyjnym pojęciem, ale najpotężniejszą siłą na świecie.
Jak Tomasz mamy możność słuchania świadectwa wspólnoty Kościoła, który od dwóch tysięcy lat głosi to samo: „Widzieliśmy Pana!”. Orędzie Ewangelii nie uległo bowiem zmianie, mimo że głoszone jest w różnych okresach historycznych i kręgach kulturowych. Równocześnie jednak jesteśmy, tak samo jak Tomasz, zaproszeni do czegoś więcej – do osobistego spotkania z Chrystusem dzięki wewnętrznemu świadectwu mieszkającego w nas Ducha Świętego. Duch Święty, którego zadaniem jest doprowadzenie nas „do całej prawdy” (J 16, 13), został rozlany w naszych sercach, abyśmy mogli poznać Chrystusa, doświadczyć Jego miłości i przyjąć zbawienie, które On nam wyjednał.
Jakie to szczęście dla nas, że Tomasza nie było z innymi uczniami, gdy Jezus ukazał się im po raz pierwszy! W spóźnionym spotkaniu Tomasza z Jezusem możemy zobaczyć, jak Jezus odnosi się do swojego ludu. Co powiedzielibyśmy Tomaszowi, gdybyśmy to my znajdowali się na miejscu Jezusa? Czy nie zganilibyśmy go za to, że nie uwierzył w usłyszaną wcześniej zapowiedź śmierci i zmartwychwstania? Czy nie wyrzucalibyśmy mu, że nie zaufał świadectwu pozostałych Apostołów? Czy z góry nie spisalibyśmy go na straty jako człowieka pozbawionego wiary potrzebnej do niesienia innym orędzia Ewangelii? A przecież, my także, mimo że na zewnątrz wyznajemy wiarę we wszechmoc Jezusa, w głębi serca, podobnie jak Tomasz, szukamy jakiegoś znaku od Boga, czegoś, co moglibyśmy zobaczyć i dotknąć. W takich chwilach możemy przypominać sobie, z jak wielką miłością odniósł się Jezus do Tomasza, zapraszając go, aby wyciągnął rękę i dotknął Jego ran.
Jezus nie miał za złe swym uczniom tego, że uwierzyli w Niego ze względu na fizyczną oczywistość. Powiedział za to o tych, którzy przyjdą w następnych pokoleniach i uwierzą nie widząc: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Jesteśmy więc błogosławieni! Nie byliśmy obecni przy spotkaniu Tomasza i pozostałych Apostołów z Jezusem, dlatego też nie możemy bezpośrednio poznać tego, czego doświadczyli, ale świadectwo pozostawione przez nich na kartach Ewangelii jest dla nas dzięki działaniu Ducha Świętego wciąż żywe i aktualne.
Świadectwo wiary apostołów jest widoczne w opisie rozrastania się Kościoła (Dz 2, 42-47). Kiedy ludzie dostrzegli wiarę wspólnoty wierzących i radykalne zmiany, jakich dokonała w nich ta wiara, zaczęli odnosić się do nich życzliwie (Dz 2, 47). Byli skłonni słuchać głoszonego przez nich słowa (Dz 2, 43) i Duch doprowadził wielu spośród nich do wiary (Dz 2, 47). Kiedy wspólnota wierzących prawdziwie wierzy, inni również, dzięki ich świadectwu, dochodzą do wiary. Jakie to ważne: Wierzący trzymali się wszyscy razem… Trzymali się wszyscy razem… Jak jest u nas? Wierzący w Chrystusa trzymają się wszyscy razem? To pytanie nurtuje chyba każdego, kto zna rzeczywistość życia pierwszych chrześcijan, i rzeczywistość życia chrześcijan dnia dzisiejszego. Wszyscy razem!
Rozważając wszystkie dobra, które stały się dla nas dostępne dzięki miłosierdziu Zmartwychwstałego Chrystusa, powtarzajmy wraz z psalmistą: „Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki” (Ps 118, 1)
ks. dr Ryszard Kempiak sdb