Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”.
Wysłuchaliśmy tekstów liturgicznych drugiej niedzieli przygotowania paschalnego (Wielkiego Postu). Pragniemy teraz dołożyć starań, aby to jednak nie było zwykłe odczytanie zapisu dokonanego przed wiekami. Tym bardziej, że mamy świadomość, że to sam Bóg do nas przemówił, że Jego Słowo posiada moc przenikającą, tzn., że nawet gdybyśmy nie odkryli jego pełnego sensu, to ono i tak zdolne będzie wydać w nas swe owoce. Pamiętajmy również, że święty tekst jest miejscem, gdzie Bóg się objawia, gdzie Boga możemy spotkać, gdzie z Bogiem możemy rozmawiać.
Teksty liturgiczne podejmują bardzo ważny temat czasu przygotowania paschalnego, a mianowicie powołanie, które jest początkiem zbawienia z sieci pokus, czyniących z nas ofiary przeklętego losu. To Bóg powołał Abrama, to Jezus wziął trzech Apostołów na Tabor. Powołanie jest oznaką zbawienia. Wszyscy jesteśmy powołani do zbawienia, jedynie różne są formy tego powołania: samotność, małżeństwo, kapłaństwo czy życie zakonne.
Początek powołania jest zawsze taki sam jak u Abrama. „WYJDŹ Z TWOJEJ ZIEMI” – te słowa pojawiają się więc na pierwszym miejscu, wśród sugestii, jak Słowo wprowadzić w czyn, gdyż okres Wielkiego Postu jest czasem podejmowania drogi oczyszczenia i nawrócenia. „IŚĆ”: trzeba wyruszyć do swojej ZIEMI OBIECANEJ. Nie bez powodu dodano, że miasto, z którego rozpoczęło się powołanie Abrama, nazywało się Ur, czyli „piec” – symbol piekielnej atmosfery, która przybiera pozory „domowego ciepełka”. Historia powołania Abrama winna dzisiaj zachęcić nas do wglądu w siebie i w swą historię: Czy mam już za sobą wyjście? Czy trwam przy Bogu mimo trudów i przeciwności? Czy pragnę prawdziwej przemiany, czy jedynie dostosowanej do mojego wyobrażenia o szczęściu?
Pomimo uspokajających deklaracji pozostaje prawdą, że Bóg wysuwa zbyt wielkie żądania! Narzuca Abrahamowi zerwanie kontaktu z trzema punktami odniesienia, co autor opowiada z subtelną mądrością: oderwanie od kraju, od ojczyzny, od domu jego ojca. Są to trzy wyjątkowe więzi naturalne. Ich utrata (dla człowieka tamtych czasów) oznaczała zniesienie tożsamości własnej historii jako człowieka, tak jakby ten ktoś nigdy nie istniał; znikał bez pamięci jak ślady na piasku po przejściu fali. Żądanie oderwania zostało wyrażone w postaci zamierzonej progresji: zaczyna się od tego, co ogólne, aby skończyć na tym, co najdroższe, czego porzucenie okazuje się najtrudniejsze, ponieważ… najwięcej kosztuje. Najpierw trzeba porzucić kraj (albo region), następnie ojczyznę (albo plemię) i w końcu dom swego ojca (albo rodzinę). Abraham musi wyjść z relacji, które wiążą go najmocniej, by być całkowicie wolny w wyjątkowej i wyłącznej relacji z Bogiem i w ten sposób oddać Mu życie. Musi dać pierwszeństwo woli Bożej przed więzami rodzicielskimi.
Żądaniu Boga odpowiadają trzy obietnice – życzenia „dobrej drogi”: licznego potomstwa, specjalnego błogosławieństwa i daru ziemi. Zauważmy, że wszystkie czasowniki dotyczące obietnic są w czasie przyszłym: uczynię, będę błogosławił, staniesz się, będą otrzymywały błogosławieństwo. Czas przyszły w rzeczywistości nie sprzyja adresatowi obietnic, bo jest on stary (ma siedemdziesiąt pięć lat) (Rdz 12, 4), jego żona Sara jest niepłodna (Rdz 11, 30), a kraj, do którego przychodzi, nie jest do jego dyspozycji, bo mieszkają w nim Kananejczycy (Rdz 12, 6). Ludzka logika nie dostarcza wiarygodnych motywów, aby kontynuować to doświadczenie. Aby wytrwać w drodze, pozostaje tylko niezłomna i silna wiara.
Bóg wskazuje Abrahamowi, dokąd ma iść, dopiero po wyruszeniu w drogę. Najpierw zaufanie, potem wskazówki. Człowiek wiary to nie jest ktoś, kto – znając wcześniej cel – sam planuje drogę. To Bóg ukazuje cel i drogę. Abraham uwierzył Panu. Wiara nie jest wyborem, którego się dokonuje raz na zawsze. Trzeba ją odnawiać codziennie, jest ona ciągle poddawana próbie. Także z tego punktu widzenia życie Abrahama jest odbiciem całego doświadczenia Izraela i doświadczenia każdego człowieka.
Jesteśmy też dzisiaj zaproszeni do kontemplacji przemienionego oblicza Jezusa na wysokiej górze w Galilei. W naszym codziennym wirze pracy mamy znaleźć moment na wejście na górę przemienienia, by w ciszy wpatrywać się w blask oblicza Jezusa i przez Ducha Świętego upodabniać się do Niego.
Przemienienie Jezusa stanowi centralny temat Ewangelii. Wyznacza moment przełomowy w misji Jezusa. Jest to objawienie, które utwierdza wiarę w sercach uczniów, przygotowuje ich na dramat krzyża i zapowiada chwałę zmartwychwstania. EWANGELIA O PRZEMIENIENIU wskazuje jednocześnie kierunek naszego wysiłku i prowadzi nas na GÓRĘ PRZEMIANY. Dojrzewanie do wiary, to zawsze jakby wstępowanie na górę. „IŚĆ” OZNACZA „WSPINAĆ SIĘ” – zdobywać szczyt, to znaczy podjąć trud – CIERPIEĆ!
Liturgia Słowa pragnie, abyśmy uświadomili sobie, że programem chrześcijaństwa jest WYJŚCIE POZA SIEBIE (muszę nieustannie WYCHODZIĆ!) – WSTĘPOWANIE KU GÓRZE. A „droga pod górę rzadko bywa gładka… Niczego darmo nie kupisz! Gdyby to można dobrym być tak łatwo, jak się bez trudu jest głupim (Obertyńska).
„Jego słuchajcie!” Uczniowie w chwili uniesienia słyszą wezwanie Ojca, aby słuchali Chrystusa, zaufali Mu bez reszty, uczynili Go centrum i sensem swojego życia. „Jego słuchajcie!” oznacza „naśladujcie Go”, czyńcie to, co On, upodabniajcie się do Niego. Słuchajmy Jezusa wtedy, gdy będzie nam głosić swoją Ewangelię o radościach nieba, ale i wtedy, kiedy nam przypomni o trudach, które trzeba podjąć dla jego osiągnięcia. Zawsze Go słuchajmy: czy mówi o rzeczach przyjemnych, czy gorzkich, zawsze to czyni dla naszego dobra.
Ktoś powiedział, że Pan Bóg Stwórca, tak ziemię kształtował, że najpiękniejsze pasma gór przecinał dolinami. To pomaga człowiekowi zachować odpowiednią perspektywę w czasie podziwiania i oceniania. Na tych życiowych wspinaczkach uczymy się stawać ludźmi. Apostołowie rozmyślali o trzech namiotach. Ale trzeba było wracać do codzienności. Jesteśmy ludźmi i lepiej czujemy się na górze przemienienia niż na górze utrapienia. Tutaj chętnie rozbijalibyśmy namioty, z Kalwarii uciekamy… Zwróćmy uwagę na to, aby nie dezerterować od tego, co nieprzyjemne, co trudne, co wymaga wysiłku, cierpienia.
I jeszcze jedna niesamowicie istotna sprawa: „Nie opowiadajcie o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie” (Mt 17, 9). Jezus przemienia się na oczach swoich uczniów i jednocześnie zakazuje opowiadania o tym. Czy nie ma tu jakiejś niekonsekwencji? Nie, ale przypomnienie, że jeśli już coś wiemy o Chrystusie, musimy również wiedzieć i to, że wciąż zbyt mało o Nim wiemy. Nikomu nie mówcie – czego jeszcze nawet wy nie rozumiecie. Zamiast pewności szerzylibyście wątpliwość. Stąd trzeba nam uczyć się milczeć w odpowiednim czasie, aby głębiej POZNAĆ CHRYSTUSA. Ale przyjdzie czas, w którym trzeba będzie przerwać MILCZENIE, ABY – tak jak pisze św. Paweł (drugie czytanie: 2Tm 1, 8b-10): UCZESTNICZYĆ W TRUDACH I PRZECIWNOŚCIACH ZNOSZONYCH DLA EWANGELII.
Schodzimy z góry Przemienienia w rzeczywistość Wielkiego Postu. Jezus nie ma już lśniąco białej szaty, nie towarzyszą Mu postacie biblijne. Może nosi na sobie łachmany bezdomnego, może jest głodny? Może właśnie teraz nadszedł właściwy czas, by postawić dla Niego trzy namioty?
Zakończę modlitwą, która jest parafrazą czytania z 1Tm: Boże, którego oblicze jaśniejące bóstwem, mogliśmy kontemplować, rozpal w nas na nowo Twego Ducha, którego otrzymaliśmy w Sakramencie Chrztu i Bierzmowania. Razem z tym darem udzieliłeś nam nie ducha lęku, lecz ducha mocy i miłości, ducha trzeźwego myślenia. Wzmocnij nas, abyśmy się nie wstydzili dawać świadectwa o Jezusie Chrystusie, Panu naszym, i abyśmy nie cofali się przed trudnościami i cierpieniami znoszonymi dla Ewangelii. Cóż znaczą trudności, przeciwności i niezrozumienia wobec świętego wezwania, którym powołałeś nas do bliskości z Tobą. Boże, wiemy komu zawierzyliśmy – Tobie, który masz moc powierzony nam depozyt Ewangelii ustrzec aż do dnia przyjścia Chrystusa. Amen.