Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: „Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”. Jan dał takie świadectwo: „Ujrzałem ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz ducha zstępującego i spoczywającego na Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.
Słuchamy z uwagą Bożego Słowa, gdyż tylko taka postawa, jak żadna inna, najlepiej definiuje samą istotę bycia chrześcijaninem, czyli uczniem Pana. Chrześcijanin to ktoś, kto słucha Boga, który mówi do niego na tak różnorodne i bogate sposoby, zapraszając go do dialogu miłości. Tylko wtedy, gdy jesteśmy uważnymi słuchaczami Słowa, które stało się Ciałem, możemy później to Słowo głosić całemu światu. Możemy stawać się słowem Pana wypowiedzianym do świata. Możemy stawać się świadkami Chrystusa.
Wysłuchaliśmy dzisiaj Ewangelii o spotkaniu Jana Chrzciciela z Jezusem. Spróbujmy przeżyć na nowo to, co się wtedy tam na pustyni Judzkiej wydarzyło. Jan Chrzciciel oczywiście znał wcześniej Jezusa, byli krewniakami, ale nie wiedział, kim On jest. Tym razem został oświecony wewnętrznie i gdy Go zobaczył nadchodzącego powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Było to wielkie objawienie Jana Chrzciciela. Przeszedł ponad tym, co widział, nie sądził według tego, co znał. Znał Jezusa po ludzku. Nagle zdobył nowe, wewnętrzne poznanie. Na tym polega spotkanie z Jezusem. Jeśli znamy Jezusa wyłącznie w sposób historyczny, wedle tego, co czytaliśmy w Piśmie lub według ludzkiego poznania, nie znamy Go naprawdę. Żeby Go naprawdę poznać, potrzeba wewnętrznego światła Ducha Świętego, które pozwala nam odkryć obecność Baranka Bożego.
Jan Chrzciciel stał się uwieńczeniem wielkiej nadziei Starego Testamentu oczekiwania Tego, który miał nadejść. Gdy śledzimy biblijną symbolikę Baranka, widzimy, że pojawia się ona pierwszy raz w historii z Abrahamem. W jego życiu – jak dobrze wiemy – był pewien bardzo ważny i trudny moment, chwila próby (por. Rdz 22, 1-19). Mam na myśli ofiarowanie Izaaka. Nie zapominajmy jak bardzo pragnął Abraham tego dziecka, syna obietnicy. A oto, Bóg zażądał całopalnej ofiary z Izaaka. Podczas drogi, gdy już byli blisko celu podróży, Izaak postawił pytanie: „Ojcze mój! (…) oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?” Abraham wtedy nie odpowiedział Izaakowi, tylko stwierdził: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój” (Rdz 22, 7-8). Prawdziwą odpowiedź dał Izaakowi dopiero Jan Chrzciciel pokazując na Jezusa: „Oto Baranek Boży”. Prawdziwym Barankiem nie był Izaak. Dlatego Abraham nie mógł odpowiedzieć na pytanie swojego dziecka. Wiemy, że w ostatniej chwili, gdy ojciec i usłuchał polecenia aż do końca, gdy położył Izaaka na stosie i podniósł nóż, zatrzymał go anioł i zamiast syna Abraham ofiarował kozła. Prawdziwym Barankiem jest Jezus.
Nazwanie Jezusa Barankiem, który gładzi grzech świata, przywodzi na myśl proroctwa Izajasza, który mówi o baranku prowadzonym na rzeź (Iz 53, 7). W Księdze Izajasza, a także u innych proroków, porównanie tego, który ma zostać zgładzony, do baranka podkreślało jego niewinność. Natomiast Tym, który gładzi grzech świata, jest cierpiący Sługa Pański, o którym Izajasz mówi: „Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53, 6). Słowa Jana: „Oto Baranek Boży”, są zapowiedzią tego, co Bóg Ojciec ogłosił podczas chrztu i przemienienia Jezusa (Mt 3, 17; 17, 5). Druga pieśń Sługi Pańskiego (Iz 49, 1-9) – dzisiejsze pierwsze czytanie – opisuje to, czego dokona cierpiący Sługa Jahwe. To, o czym mówi Izajasz, spełnia się, gdy Jan Chrzciciel wskazuje na punkt docelowy wielkiego oczekiwania. To, co Izajasz widział w wizji prorockiej, Jan Chrzciciel pokazał palcem: „Oto Baranek Boży”.
Jan Chrzciciel stał się świadkiem. Świadek to ktoś, kto wskazuje. Jan pierwszy rozpoznał, kim jest ten, który przyszedł. Jakie to wspaniałe, że Kościół zachował słowa Jana Chrzciciela w samym sercu tajemnicy Eucharystii! Kapłan pokazuje nam Hostię na chwilę przed Komunią i mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Kościół chce, by słowa Jana Chrzciciela były powtarzane, gdyż chce nam przypomnieć w ten sposób, że mamy tę samą łaskę i że powinniśmy nią żyć. Każdy z nas ma cudowną łaskę Jana Chrzciciela, pozwalającą nam przekraczać przejawy zewnętrzne i odkrywać tajemnicę Baranka.
Piękna jest ta scena, w której Jan Chrzciciel, odkrywając Baranka, natychmiast odkrył również swoją misję. Bardzo dobrze rozumiemy także radość Jana Chrzciciela. Znalazł się na pustyni wiedząc, że ma czynić tylko jedno: udzielać chrztu nawrócenia. A oto nagle rozpoznał na pustyni Baranka, Tego, który miał przyjść, aby dźwigać niegodziwość świata. Rozpoznał Baranka, ponieważ na Niego czekał. Czekał żarliwie. I gdy Go zobaczył, od razu zrozumiał swoje zadanie: objawić Izraelowi Baranka. Później oczywiście przyznał: „Ja Go przedtem nie znałem”. To prawda, że znał Jezusa jako swego krewniaka, jako syna Maryi i Józefa. Z pewnością spotykał w dzieciństwie Jezusa, nie mogło być inaczej. Nawet, jeśli Jan Chrzciciel wiódł życie bardzo samotne, nie mógł być pustelnikiem w dzieciństwie. Znał więc Jezusa historycznego, znał Go po ludzku, ale nie znał Jego boskiej tajemnicy. A to najważniejsze.
Bardzo ważne jest zrozumieć, że istnieją dwa rodzaje poznania Jezusa. Z jednej strony znajomość przez tradycje religijne i rodzinne. Jeśli pochodzimy z rodziny chrześcijańskiej, mówiono nam o Chrystusie od najwcześniejszego dzieciństwa. Bardzo dobrze, mieliśmy szczęście otrzymując takie wychowanie. Ale w pewnym momencie zrozumieliśmy, że jesteśmy chrześcijanami nie dlatego, że wywodzimy się z takiej czy innej rodzimy, ale dlatego, że Chrystus żyje, dlatego, że to On nas wybrał, i że mamy z Nim bezpośrednią więź. To On nas wzywa, to za Nim idziemy. Nie jesteśmy chrześcijanami dlatego, by dochować wierności naszym rodzicom czy dziadkom. Szanujemy tradycje rodzinne, ale to nie one są główną racją wiary. Główną racją jest owa bezpośrednia więź z Tym, który jest Barankiem Bożym. Pragniemy bowiem stawać się uczniami Baranka.
Uznajmy i my: „Ja Go przedtem nie znałem”. Nie znałem Go, słyszałem o Jezusie, wiedziałem, kim był, znałem kilka epizodów z Ewangelii, ale nie wiedziałem, że jest żywy i jest stale z nami.
Dalej, następuje piękny fragment, który sprawia jednak niektórym biblistom trochę trudności, ponieważ jest tu jakby powtórzenie. Czasami egzegeci zapominają, że gdy dokonuje się wielkiego odkrycia, powtarza się to samo wiele razy, dwa, trzy, cztery… To tak jak zakochani: mogą powtarzać jedno słowo trzy, cztery razy, różnym tonem głosu: odkryli coś cudownego! Jan Chrzciciel rozpoznał Baranka Bożego! Jezus, Ten którego znał, jest Barankiem! Można więc zrozumieć uniesienie tego człowieka. Jan Chrzciciel, znajdujący się u kresu Starego Testamentu, zobaczył Baranka. Potem zobaczył również Ducha zstępującego jak gołębica: ujrzawszy zaś Baranka i Ducha, usłyszał Ojca. Jest to objawienie tajemnicy Trójcy Świętej. Przeznaczone dla Jana Chrzciciela, dla tego, który kończy wielkie oczekiwanie Starego Testamentu. Duch w postaci gołębicy spoczął! Chodzi naprawdę o dar, który został dany w pełni. To już nie Pascha, przejście Boga, przejście Ducha. Nie, to Duch, który „spoczywa” na Baranku, ponieważ w Jezusie Duch jest u siebie, a więc – pozostaje.
„Ja Go przedtem nie znałem” – drugi raz Jan Chrzciciel uderzył się w pierś, uznając swoją niewiedzę. To prawda, tak często widywał Jezusa… – i nie rozpoznał Go! Uznajmy i my pokornie: „Ja też Go przedtem nie znałem”, uderzając się w piersi. Spotkałem Go dopiero wtedy to a wtedy. Ale przyjęcie Jezusa do serca jest dopiero początkiem wędrówki z Nim.
Każdego dnia Bóg zaprasza nas, byśmy czerpali z obfitości Jego życia. Dzięki Duchowi Świętemu możemy teraz z dnia na dzień wzrastać w poznaniu Chrystusa. W tym miejscu zapytajmy się, czy czasami nie ulegamy pokusie, aby uważać, że wystarcza nam częściowe tylko zrozumienie i fragmentaryczna wiedza, którą już mamy. Może nie chcemy podjąć wysiłku wnikania w głębię objawienia? Musimy pogłębiać nasze rozumienie tego, co Duch ukazuje nam w Piśmie Świętym. W przeciwnym razie będziemy zajmowali się układaniem wciąż nowych fundamentów, zamiast zajmować się budowaniem na posiadanym już fundamencie.
Jan zrozumiał, że Jezus jest Kimś zupełnie szczególnym, że przyszedł On wybawić Boży lud od jego grzechów i przez chrzest obdarzyć go mocą, życiem i miłością Ducha Świętego. Mamy być uczniami Chrystusa, czyli mamy wskazywać dzisiejszemu światu Baranka, objawiać obecność, której ludzie już nie widzą, której świat już nie widzi, ponieważ świat jest straszliwie zadowolony z siebie. Rozumiejąc dzisiaj głębiej tajemnicę Jana Chrzciciela, postanówmy, aby być świadkiem Baranka tak jak on.