Wyniki wyszukiwania dla:

Komentarz do Słowa Bożego 34 Niedziela

XXXIV NIEDZIELA ZWYKŁA

UROCZYSTOŚĆ CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA

2Sm 5, 1-3; Ps 122; Kol 1, 12-20;

Łk 23, 35-43

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: ”Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: ”Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: ”To jest król żydowski”. Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: ”Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: ”Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”. I dodał: ”Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Jezus mu odpowiedział: ”Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.

            W ostatnią niedzielę roku liturgicznego nasz wzrok kierujemy ku Chrystusowi, którego mocą wiary nazywamy Królem Wszechświata. Czytania liturgiczne ukazują nam początek i koniec królewskiej dynastii, która najwięcej znaczy w dziejach świata.

Fragment z Drugiej Księgi Samuela przypomina, że protoplastą tej dynastii jest król Dawid. Wszystkie pokolenia izraelskie uznały go oficjalnie za pasterza całego ludu. Opis namaszczenia Dawida wskazuje na to, że „król” jest „pomazańcem”, „namaszczonym”. Namaszczony w j. hebrajskim to MESJASZ, zaś w j. greckim CHRISTOS. W świetle tego starotestamentowego tekstu zostają jednocześnie podkreślone dwie cechy królowania Dawida: cecha pokory, gdyż Dawid to pasterz, najmniejszy z rodu Jessego, którego szukano wśród stada, aby uczynić go królem Izraela; oraz cecha służby, gdyż rolą króla jest być dobrym pasterzem, który strzeże i prowadzi swój lud na dobre pastwiska.

            Ostatnie ogniwo w dynastii Dawidowej to Jezus Chrystus. Jednak dzisiejsza Ewangelia jakoś dziwnie przedstawia tego KRÓLA. Przypomniała nam finał ziemskiego Jego życia – krzyż, na którym wyszydzony przez ludzi poniósł śmierć. Umęczony Jezus, wiszący na krzyżu nie przypominał swym wyglądem jakiegokolwiek ziemskiego króla. Poza szyderczym napisem, nic na to nie wskazywało. Król przybity do krzyża? Gdzie jest Jego królewska moc? Gdzie jest Jego królewska władza? Gdzie jest Jego królestwo? Gdzie jest Jego panowanie? Czy na pewno nie mylimy się w naszej wierze, nazywając Chrystusa Królem, Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem? Czy Król może skończyć tak nędznie? Czy Król Wszechświata może umierać na krzyżu?

Pierwszym, który rozpoznał i uznał w Jezusie Chrystusie Króla, był ten, którego tradycja nazwała „Dobrym Łotrem”. Odkrył on, że Jezus, znienawidzony i wyszydzony, nie odpowiedział swoim prześladowcom pogardą, lecz modlił się za nich, opierał się złu, znosząc je z godnością i zaufaniem do Boga. Kontemplując Jezusa, cierpiącego z pokorą i łagodnością, ów złoczyńca przeczuwał, że za słabością Ukrzyżowanego ukrywa się potęga Jego miłości. Pojął, że Jezus jest królem nie dlatego, że korzysta ze swojej władzy, aby uwolnić się od krzyża czy w spektakularny sposób podporządkować sobie innych, ale dlatego, że przyszedł On, by objawić, że Bóg jest Ojcem wszystkich.

            Dobry łotr stał się pierwowzorem wierzącego, który umiera, konfrontując się ze śmiercią Jezusa i pozwalając się przez nią zbawić. Złoczyńca dał zewnętrzny wyraz swojego nawrócenia: przede wszystkim skarcił drugiego złoczyńcę i zachęcał go do uznania ich winy (Łk 23, 40-41), następnie zwrócił się do Jezusa z prośbą (w. 42). Z wiarą, na jaką można się zdobyć tylko u boku Boga powiedział: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa”. Nie wdajemy się w niepotrzebne dyskusje na temat wiedzy tego człowieka o Królestwie Jezusa. Nieważne, jak wyobrażał sobie Dobry Łotr (piszę z dużej litery, bo to określenie stało się jego imieniem) tego Króla Jezusa, w każdym razie zakładał, że ów Król władzą, która jest dla Niego przeznaczona, będzie w stanie pomóc jemu, biednemu umierającemu.

Zauważmy, Dobry Łotr, przede wszystkim nazwał Jezusa po imieniu, a potem poprosił, żeby o nim pamiętał: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (w. 42). Dobry Łotr był przekonany, że w innym życiu Jezus zajmie miejsce różne od tego, jakie zajmował teraz. Jego oczy, co prawda widziały Jezusa upokorzonego, wyszydzonego, umierającego, widziały w Nim jedynie kogoś pozbawionego wszelkiej władzy i mocy. Tymczasem bojaźń Boża pozwalała mu dostrzec godność Jezusa, ujrzeć krzyż jako drogę do pełnej realizacji Jego synostwa, do królewskiego majestatu. Przeczuwał on, że po śmierci, dzięki sposobowi jej przyjęcia, otworzy się przed Jezusem przyszłość pełna chwały. Może również z pomocą napisu umieszczonego na krzyżu pojął, że Jezus zostanie obleczony w mesjański majestat i jako prawdziwy król będzie mógł zbawić również grzesznika takiego, jak on. Człowiek ten uwierzył, że Jezus jest królem. Nie prosił wprost tego króla o wybawienie z szubienicy, ale jedynie o to, by o nim pamiętał. Tym różnił się od drugiego złoczyńcy, który domagał się czegoś natychmiastowego, co miałoby nastąpić tu i teraz: chwilowego wybawienia, do wykorzystania w krótkim czasie, częściowego, jedynie ludzkiego, ziemskiego zbawienia bez perspektyw na przyszłość.

            Przez tę modlitwę Dobry Łotr wyraził swoją wiarę, nadzieję na uczestnictwo w mesjańskich radościach, obietnicach dla wszystkich, którzy otwierają się na Boże zamierzenia. Droga wiary tego skazanego trwała krótko w czasie, ale była bardzo intensywna. Spotkawszy się po raz pierwszy z Jezusem, nie miał wątpliwości, że On jest odpowiedzią na egzystencjalne pytania człowieka. Niełatwo jest znaleźć w Ewangeliach tak wspaniały przykład wiary. Ci, którzy publicznie wyznali wielkość i mesjańskość Jezusa, czynili to przy okazji jakiegoś cudu albo w obliczu słów łaski wychodzących z Jego ust, ale nigdy w tak trudnych okolicznościach. Ten Łotr został zewangelizowany bez zmartwychwstania, jedynie przez krzyż, przez chwałę Boga, która rozbłyska w sposobie, w jaki Jezus przyjął cierpienie i ludzką niesprawiedliwość. Widząc Go na krzyżu, złoczyńca zrozumiał, że to On jest bramą wejściową do królestwa. Uznanie Mesjasza, zmierzającego poprzez śmierć na krzyżu do objęcia w posiadanie swojego królestwa, to akt wiary doskonałej.

            Nawrócony złoczyńca oczekiwał zbawienia na końcu czasów. Jezus natomiast przyrzekł mu uroczyście zbawienie jeszcze „dziś”: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju”. Władcy tego świata za złe czyny postanowili go usunąć ze swego królestwa, a oto Jezus obiecał mu przynależność do Jego Królestwa. Oto jedyna kanonizacja jeszcze za życia i to przez samego Zbawiciela. Ewangelista Łukasz przywiązuje wielką wagę do tego epizodu z żałującym i zbawionym złoczyńcą i przedstawia go jako szczyt ewangelizacyjnej i odkupieńczej działalności Jezusa. Na krzyżu jest On bowiem ewangelizatorem, który dotyka serca złoczyńcy, przynosząc nadzieję tam, gdzie jej nie ma.

            Przypadek pokutującego Łotra dowodzi, że dopóki człowiek żyje na tej ziemi, zawsze może stać się uczniem Jezusowym, zawsze może przynależeć do Jego Królestwa. W każdym położeniu jest szansa na nawrócenie, na stanięcie w prawdzie, od której tak często odchodzimy. Zawsze można do niej powrócić. „Dobry Łotr” jest tego wymownym przykładem. Pierwszym czynem, przez który ten człowiek przejawił swoją przynależność do królestwa Jezusa, było wyznanie zła, którego się dopuścił. W blasku Miłości Chrystusa ujrzał własną niegodziwość, nędzę i pustkę. Widać więc, że nie trzeba wiele czasu na to, aby człowiek stał się Chrystusowym uczniem, choćby nawet bardzo oddalił się od Niego. Wystarczy szczera, dobra wola, aby stać się uczniem Pana i zyskać Jego nagrodę. Czy to nie fascynujące? A z drugiej strony, czy nie budzi w nas pewnego niepokoju? My, porządni, ułożeni chrześcijanie, pracujący nad sobą wytrwale; stopień po stopniu wznosimy się wyżej, ponad przeciętność… A tu nagle, gdy czujemy się już prawie mistrzami i widzimy linię mety, ostatni maruder, wyprzedza nas bez trudu, bez zmęczenia z uśmiechem na twarzy. I to jest właśnie DOBRA NOWINA. Czy zgadzamy się z taką wizją tego królestwa? Czy rozumiemy naszego Króla, któremu tyle lat wiernie służymy? Jakże często chcemy Boga przymierzać do naszych „ludzkich miar” i oczekiwań. Podobnie jak ten pierwszy złoczyńca, który porównywał moc Króla Wszechświata do swoich marzeń: „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”. Chciał podporządkować sobie Boga. On – złoczyńca, wydawał rozkazy.

            Sprawdzianem królowania Chrystusa w życiu każdego z nas jest posłuszeństwo Jemu samemu, zmartwychwstałemu, Jego woli, objawionej w Ewangelii i przez Jego Ducha w naszych wnętrzach w formie natchnień i decyzji sumienia. Czy my wierzymy w Chrystusa żyjącego teraz? Czy dla każdego z nas On jest Panem? Czy Jego wola jest dla nas najwyższą normą postępowania w każdej sytuacji i za każdą cenę? A może w pewnych sprawach żyjemy jakby Chrystusa nie było? Jeśli tak, to co stanowi nasz rezerwat, na terenie którego Chrystus nie ma nic do powiedzenia?

            Niech nasze przeżycie prawdy o tym, że Chrystus jest Królem Wszechświata – Królem nas wszystkich, znajdzie wyraz w stawianiu Go zawsze na pierwszym miejscu w naszym życiu, niech On będzie celem wszelkich naszych działań, niech ma pierwszeństwo we wszystkim, niech On będzie naszą Głową, niech będzie na co dzień naszym Królem!

            Oto stoimy przed Tobą, Panie, Jezu Chryste, Królu Wszechświata. Bardzo pragnęliśmy zrozumieć prawdę o Twoim królowaniu. Szukaliśmy Ciebie, Panie i prawdy o Tobie, ale tylko dlatego, że Ty pierwszy nas poszukiwałeś. Pragnęliśmy Cię spotkać, a Ty, Panie, dałeś nam tę łaskę. Daj, Panie, abyśmy naprawdę poznali Ciebie i nas samych, daj, abyśmy rozpoznając Ciebie – Króla Wszechświata na drzewie Krzyża, poznali także siebie: głuchych, ociężałych, opornych. Daj, abyśmy poznając naszą słabość, ułomność, zniewolenie – rozpoznali Ciebie jako Wybawiciela i Zbawcę, który żyje i króluje wśród nas, teraz i na wieki wieków. Amen.

ks. dr Ryszard Kempiak sdb


Podziel się tym wpisem: