Wyniki wyszukiwania dla:

Komentarz do Słowa Bożego 27 Niedziela

XXVII NIEDZIELA ZWYKŁA

Ha 1, 2-3;2,2-4; Ps 95; 2 Tm 1, 6-8.13-14;

Łk 17, 5-10

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary». Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.

            Tematyka wiary jest bez wątpienia głównym tematem dzisiejszej liturgii słowa. W pierwszym czytaniu okrzyk oburzenia na rzeczywistość nieprawości Izraela, nie jest niczym innym, jak wołaniem wiary. Bóg – zapowiada prorok – przybędzie z interwencją, ale w swojej godzinie. To, czego żąda, to wierności aż do końca: „Sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”. Zdanie to, będące perłą Habakuka, podjął potem święty Paweł, w Liście do Rzymian, przydając każdemu słowu niespodziewanego blasku; jedynie wiara usprawiedliwia, to znaczy: wyrywa człowieka z grzechu i daje mu życie w Bogu.

            W Ewangelii spotykamy Jezusa w otoczeniu uczniów w drodze do Jerozolimy. Jezus, nauczając żądał wiele, stawiał wymagania, kierował przestrogi dla gorszycieli. Najlepszą bronią przeciw zgorszeniu jest głęboka wiara, która działa cuda. Najczęściej ulegają zgorszeniu ludzie chwiejni w wierze. Apostołowie poprosili więc Pana: „Przymnóż nam wiary” (17, 5), bo byli przekonani, że dla ich misji konieczna będzie wiara niezwykła. Oto mamy przykład dialogu – modlitwy jako odpowiedzi na słowa Jezusa. Przez całą Ewangelię Łukasz kładzie nacisk na żądania Jezusa i na to, jak trzeba je spełniać. Uczniowie zdawali sobie sprawę, że nauka Jezusa jest trudna, ale odczuwali też, że patrząc oczami wiary, wszystko jest możliwe. I stąd ich samorzutna prośba: „Przymnóż nam wiary”. Chodziło im o pogłębienie ich ufności, jak również o otrzymanie od Niego tego, co potrzebne, aby lepiej głosić Ewangelię światu przez słowa i znaki. Jezus – na tak skierowaną prośbę – udzielił dziwnej odpowiedzi: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna”. Nie można było lepiej określić doniosłości i skuteczności wiary. Nie chodziło tu o sprawę ilości, jak to sobie wyobrażali uczniowie, ale o rzeczowe uświadomienie, czym jest wiara. Nawet najmniejsze ziarnko wiary daje uczestnictwo w twórczej mocy Boga. Za pomocą ziarnka wiary Bóg wstrząsa światem. Nie przestaje On tego udowadniać; czymże są święci, jeśli nie tymi niepokaźnymi ziarenkami gorczycy, „najmniejszymi ze wszystkich nasion” (Mt 13, 32). Oni są niczym, ale Bóg przez nich dokonuje wielkich rzeczy, ponieważ On jest wszechmocny (Łk 1, 49).

            Dalszy ciąg Ewangelii mówi nam, że Bóg jest Bogiem. Bóg jest wszechmocą. Bóg nie potrzebuje nikogo, a to, co czynimy dla Niego, to zawsze jest mniej niż obowiązki ciążące na nas z racji Jego miłosierdzia. Nikt nie jest nieodzowny do służby Panu. Dobrze jest usłyszeć Jezusa ustawiającego to, co stworzone, na właściwym miejscu. Bóg jest na pierwszym miejscu. Nigdy nie określimy należycie, w jakim stopniu Bóg jest Miłością, że jest Ojcem wszelkiej cierpliwości i wszelkiego przebaczenia, że nie przestaje ubiegać się o nas i obdarzać czułością. Nikt tego lepiej nie objawił jak Jego własny Syn. Nie zmienia to faktu, że Bóg jest Bogiem. On jest Panem i Mistrzem.

            Skłonność czy też pokusa faryzejska i nam zagraża. Polega ona na traktowaniu Boga jako partnera, na żądaniu od Niego wdzięczności za zaszczyt, jaki Mu czynimy, oddając się na służbę Bogu, na domaganiu się słusznej zapłaty za godziny pracy, które Mu poświęcamy. Otóż od Boga nic nam się nie należy. My wszystko Jemu zawdzięczamy. Na nic się nam nie zda z większą czy mniejszą werwą odgrywać ludzką komedię, ignorując Boga. Prawdziwy uczeń wie, że żyje pod okiem Boga i w Jego obecności. Nie jest tym przygnębiony. Czuje się on tak bardzo szczęśliwy czyniąc to, czego Bóg od niego oczekuje! Jego jedyną pasją jest staranie, aby Bóg był zawsze pierwszy.

            Dalej mamy w Ewangelii, jeszcze jedno z tych niełatwych do przełknięcia zdań Jezusa: „Gdy uczyniliście wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy”. Jednak przyjmijmy całą tę ostrość wyrażenia i spróbujmy przeniknąć prawdziwą myśl Pana. Przypowieść, w którą ta sentencja jest wstawiona, wyraża stosunek sługi do swego chlebodawcy. Chodzi o posłuszeństwo, ale jako że panem jest Bóg, powiedzmy, że chodzi o wiarę. Wiara pobudza nas do doskonałości w wykonywaniu służby. Jest ona wymaganiem, aby przewyższyć samego siebie, jest zdolnością nieograniczoną daną naszemu istnieniu, wskutek czego Jezus otwiera nam widoki nieskończone: „Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).

            Wiara pobudza nas do doskonałości. Ta zaś mieści się w logicznym pojęciu wiary. Wraz z wiarą otrzymujemy świadomość „nieskończonego wymagania”. Wiara wskazuje nam oczywistość zadania nie mającego granic, pomaga nam uświadomić sobie niemożność doskonałego wypełnienia naszej służby Bożej. Wydaje się nam, że wszystko oddaliśmy, myślimy, że wszystko zostało dokończone, a oto tyle jeszcze zostaje do zrobienia i do oddania. Dopełniając miary, trzeba zauważyć, że dla pokornego jest radością, gdy każdego dnia odkrywa, jak wiele jeszcze pozostaje mu do zrobienia jako słudze Bożemu. On wie, że nie jest niezbędny, lecz gotów jest służyć nawet nieużytecznie.

            Człowieka wiary powinno cechować ciągłe pragnienie „czegoś więcej”. Przy tym jednak nie należy zapominać, że pragnienie „czegoś więcej” nie wyrośnie na wierze słabej i kruchej, ono się zrodzi u człowieka głęboko zaangażowanego w bliskie przeżywanie swej relacji z Bogiem. Stąd wypływa ważny postulat: jeżeli pragniemy dokonać wewnętrznego przewartościowania, zbudować nową hierarchię wartości, wedle których dokonywać będziemy wyboru, jeżeli nasze decyzje mają być uwarunkowane owym dążeniem do większej doskonałości, to opierać się to musi na wzmożonym wysiłku wewnętrznym związanym z pogłębianiem i dojrzewaniem naszej wiary. „Praca nad wiarą” powinna stać się w takim wypadku czymś podstawowym i warunkującym słuszne wybory i decyzje. Człowiek – jeżeli chce przeżywać swoje życie wedle zamysłów Bożych – do Boga musi się zbliżyć. Tę właśnie drogę zbliżenia wyznacza: pochylenie nad Pismem Świętym, sakramenty święte, a zwłaszcza spowiedź św. i Eucharystia, pełnienie miłości wobec potrzebujących. Przed nami, stoi ciągle to właśnie zadanie: pogłębienie naszego kontaktu z Bogiem, wejście w jeszcze większy stan zbliżenia i łączności. Nie można bowiem poznać Chrystusa, Jego sposobu wartościowania i wybierania, Jego wskazań i wymagań, nie „odczytując” tego żywego Chrystusa z kart Pisma Świętego. Nie można za Chrystusem pójść – jakiekolwiek byłoby wezwanie – nie czerpiąc od Niego samego siły i odwagi, a temu służą przecież sakramenty święte; nie można wreszcie zaakceptować Jego wezwania nie wyrażając tego w konkretnych czynach miłości wobec ludzi nas otaczających. To są środki dane nam, ku wewnętrznemu wzmocnieniu i pogłębieniu. Wolno nam, i trzeba, czerpać z nich pełnymi garściami.

            Kończąc, zwróćmy uwagę jeszcze na słowa Apostoła Pawła skierowane do Tymoteusza. Św. Paweł przypomniał mu, a dzisiaj nam wszystkim, że wszystko zostało nam dane i to na zawsze, gdy zostaliśmy włączeni w Kościół, gdy otrzymaliśmy dar Ducha Świętego. O tym mamy pamiętać! I mamy także podsycać żar tego daru Bożego, tego charyzmatu, który otrzymaliśmy. A to nic innego jak troska o wiarę. Wołajmy więc z Apostołami: „Panie, przymnóż nam wiary!”

ks. dr Ryszard Kempiak sdb


Podziel się tym wpisem: