Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: ”Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi”. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają; bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co Wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”. Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: „Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże”. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”. Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: ”Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają”. Wtedy rzekł do nich: ”Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”.
Apostoł Paweł, w kontekście sporów o religijne przepisy, w Liście do Galatów napisał: „…ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie” w Chrystusie, który przez swoje przyjście zapoczątkował nowy porządek. Pamiętając o tych słowach św. Pawła, pomyślmy o dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Opowiada on o tym, jak uczniowie zostali posłani przez Jezusa, aby głosić ludziom, że przybliżyło się do nich królestwo Boże.
W optyce Łukasza drugie rozesłanie uczniów stanowi zapowiedź uniwersalnej misji Kościoła skierowanej do pogan. Ta opinia opiera się na symbolice, która kryje się pod liczbą 72 uczniów wysłanych przez Jezusa. Wzmiankę o liczbie nie można uznać za przypadkową czy też pozbawioną sensu. Czytelnik Ewangelii pyta się: dlaczego właśnie ta liczba, a nie inna została podana przez ewangelistę? Niewykluczone, że Łukasz podaje liczbę 72 uczniów przez aluzję do 72 narodów pogańskich, których wykaz jest podany w Księdze Rodzaju (10) na podobieństwo drzewa genealogicznego, przez co pragnie się podkreślić zarazem jedność rodzaju ludzkiego i powszechne wezwanie do zbawienia wszystkich ludzi.
Przed wysłaniem wyznaczonych przez siebie uczniów w drogę, Jezus kieruje do nich słowa, które zawierają cały szereg rad i pouczeń dotyczących misji. W tej swoistej instrukcji na temat misji występuje najpierw zachęta do modlitwy: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (10, 2). Ona – jak ktoś słusznie zauważył – oznacza: Ręce precz od mojego żniwa! Niech wam nawet nie przejdzie przez myśl zajmować się nim w taki sam sposób, w jaki zajmujecie się każdą inną ludzką organizacją. To żniwo jest moje! Potem następuje zachęta do dynamizmu w pracy i do zachowania optymizmu, a następnie zwrócenie uwagi na sytuację, w jakiej znajdą się głosiciele (10, 3) oraz polecenie, aby uczeń ze sobą nic nie zabierał. Jezus w ten sposób potwierdza to, co powiedział o konieczności ubóstwa, o oderwaniu się od trosk ziemskich, o ufności w Bogu i Jego pomocy. Żyć według tych wskazań – to świadczyć o Ewangelii, którą się głosi, o dobroci Boga, który się nami posługuje, i o życzliwości tych, którzy nas przyjmują. Ponadto, Jezus zdaje sobie sprawę, że ubóstwo i bezinteresowność apostolska podkreślają wielką wagę ewangelizacji. Gdy się ma obowiązek głoszenia Ewangelii, nie do pomyślenia jest obarczanie się ciężkim ekwipunkiem. Posłani im mniej posiadają, tym więcej mają wartości.
Dalej, Jezus chce, aby Jego uczniowie wyrobili sobie pogląd na temat swego miejsca w społeczności ludzkiej i kościelnej. Gdy uczniowie zostaną przyjęci w jakimś mieście, mają postępować według nakazu Jezusa: „Uzdrawiajcie tam chorych i mówcie im: ‘Przyszło do was królestwo Boże’ (10, 9). Niestety, jest możliwy również inny scenariusz: misjonarze nie zostaną przyjęci przez mieszkańców. Jezus nakazuje wówczas uczniom strząsnąć proch z nóg, wypowiadając przy tym słowa: „Wiedzcie jednak, że nadeszło królestwo Boże” (10, 11b). Jezus mówi o nadejściu królestwa, które objawia się w konkretny sposób i znajduje potwierdzenie w czynach mocy. Skoro czyny Jezusa, cudotwórcy i egzorcysty, manifestują nadejście królestwa Bożego, a dzieje się tak dlatego, iż Jego misja jest wypełnieniem zapowiedzi Pisma (Łk 4), należy z tego wnioskować, że również uczniowie Jezusa, uzdrawiając chorych i wyrzucając złe duchy, mówią o królestwie Bożym. Z tego samego efektu działania wynika, że uczniowie, którzy działają z mandatu Jezusa, winni liczyć na podobny szacunek (por. 10, 16).
Zapowiadana uczniom odmowa ich przyjęcia stała się, niestety, rzeczywistością, albowiem głoszone przez Jezusa i Jego uczniów orędzie o królestwie Bożym nie znalazło powszechnej aprobaty. Dla czytelników dzieła Łukasza odrzucenie Ewangelii przez większość Żydów było już faktem dokonanym. I właśnie dlatego w opisie wysłania uczniów przez Jezusa Ewangelista pragnął zarazem nawiązać do przyszłości (która dla Łukasza i jego pokolenia stanowiła już teraźniejszość), czyli do popaschalnej misji Kościoła. W takim świetle zdanie o królestwie Bożym (10, 11) nabiera zupełnie nowego sensu: nie chodzi tutaj tylko o zwykłą informację dla niewierzących słuchaczy o nadejściu królestwa, ale raczej o danie pewności czytelnikom dzieła Łukasza, że niewiara i odrzucenie orędzia o zbawieniu nie stoją bynajmniej w sprzeczności z prawdą głoszonej nowiny o królestwie Bożym. Negatywna postawa wobec orędzia o królestwie nie tylko bowiem mu nie szkodzi, ale przeciwnie, potwierdza wręcz jego prawdziwość. A wynika to stąd, że odrzucenie przyjęcia Ewangelii jest ujęte w zamyśle Bożym. Za każdym więc razem, gdy orędzie ewangeliczne spotyka się z niewiarą i odmową ze strony słuchaczy – zarówno w trakcie misji Jezusa i Jego uczniów, jak i w obecnej fazie ewangelizacji – jest to wyraźny dowód na to, że obietnice biblijne są prawdziwe i podlegają realizacji. I właśnie w tym wypełnieniu Bożych zapowiedzi, aczkolwiek brzmi to paradoksalnie, objawia się nadejście królestwa.
W chwili powrotu misjonarzy przepełnia ich ogromna radość, albowiem moce diabelskie były im poddane przez wzgląd na imię Jezusa (10, 17). W odpowiedzi na to, Jezus wyjawia uczniom swe tajemne doświadczenie: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica” (10, 18). Jezus, przy użyciu więc oryginalnego obrazu, w którym chodzi najprawdopodobniej o mit spadnięcia z nieba Lucyfera: gwiazdy, która dążyła do objęcia uniwersalnej władzy na równi z Bogiem (Iz 14, 12-15; J 12, 31), reasumuje tutaj znaczenie dzieła, jakiego dokonali Jego uczniowie: pozytywny rezultat ich działalności misyjnej i cudotwórczej jest przejawem zwycięstwa nad szatanem. Jego upadek z nieba ma zatem na celu ukazać symbolicznie ostateczną porażkę szatana. Jezus wspomina o tym, iż dał uczniom „władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze nieprzyjaciela” (10, 19), czyli dał im moc całkowitego pokonywania zła i dawania ludziom pełnej wolności. W ten sposób Jezus podkreśla, że spełniło się już proroctwo Izajasza (por. 11, 8). Szatan nie zdoła już niebezpiecznie zaszkodzić Jego posłańcom. Uczniowie otrzymali moc i dzięki temu nie muszą bać się potęgi szatana, gdyż z jego zasadzek wyjdą zwycięsko.
Jezus, chociaż podziela radość swych uczniów z racji podporządkowania się im sił piekielnych, tym niemniej zwraca uwagę na pewne niebezpieczeństwo: ci, którzy wrócili mieli radość z otrzymanej władzy, a nie z tego, kim byli. Prawdziwa radość nie płynie z władzy, a tym bardziej z tego, co jest w niej spektakularne; prawdziwa radość tkwi w tym, kim się jest: „cieszcie się raczej z tego, że wasze imiona są zapisane w niebie” (10, 20). Dla ucznia liczy się przynależność do królestwa. Tym królestwem Bożym, które jest już blisko, jest sam Jezus Chrystus, „ostatni człowiek” i nowa możliwość egzystencji w Chrystusie dla każdego człowieka. Królestwo Boże zaczyna się w sercu tego, kto decyduje się pójść za Jezusem, aby żyć, naśladując Go. W głoszeniu Ewangelii nie chodzi o przekonywanie do religii, do obrzezania lub do nieobrzezania. Stawką jest człowiek i to, kim stajemy się dzięki przyjęciu Ewangelii.
Na koniec wróćmy do przeczytanego fragmentu Listu do Galatów. Apostoł Narodów wyznaje w nim z całą prostotą, że dla niego jedynym powodem do chluby jest krzyż Chrystusa, który „rodzi nowe stworzenie”. Stąd zdanie, które zdaje się zawierać istotę Pawłowej myśli: „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Na krzyżu poniósł śmierć „stary człowiek”. Dzięki krzyżowi „świat” – wszystko, co reprezentuje „ciało”, „grzech”, a więc egoistyczną postawę przestał istnieć dla Pawła, a także on dla tego wszystkiego, co cielesne. Konsekwencją tego faktu jest porzucenie dotychczasowego sposobu życia. Stąd obrzezanie, ani też jego brak, nic już nie znaczą. Liczy się tylko „nowe stworzenie”, „nowy porządek”. Dla Apostoła Pawła ten nowy porządek był „stylem życia”, który przejął w momencie spotkania ze Zmartwychwstałym na drodze do Damaszku. Stąd krzyż Chrystusa nie jest dla niego powodem do ucieczki, lecz wręcz przeciwnie: przedmiotem chluby.
Często poszukujemy prawdy o życiu w rzeczach kruchych i przemijających, zapominając, iż prawdą jest Chrystus, który winien być naszą chlubą, byśmy mogli powtórzyć za św. Pawłem: „Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.
Tak jak dla św. Pawła powodem do chluby nie były własne osiągnięcia czy sukcesy apostolskie, lecz to, czego dokonywał w Nim Pan – podobnie ma dziać się w naszym życiu.